Forum forum robocze Fundacji AUREA Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Powiedz co robić, gdy pies ... ?
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4 ... 14, 15, 16  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum forum robocze Fundacji AUREA Strona Główna -> O psach
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jolanta




Dołączył: 25 Lut 2008
Posty: 2717
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: z grodu smoka
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 15:21, 13 Lis 2008    Temat postu:

Kandydaci nie piszą Confused , więc my (rozgadane forum) dzielimy się swoimi doświadczeniami na zadany temat, bo literatura sobie, a życie sobie... jak to życie Twisted Evil

Ostatnio zmieniony przez Jolanta dnia Czw 15:23, 13 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Warna.




Dołączył: 26 Wrz 2007
Posty: 3005
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 16:12, 13 Lis 2008    Temat postu:

Tak, to są pytania do kandydatów, ale jakoś brak chętnych. Cóż? To też jest odpowiedź na pytanie, czy nasi kandydaci powinni dostać pod opiekę psa, skoro nie są zainteresowani pytaniami i odpowiedziami na pytania, które sami będą sobie stawiać. Niestety tak jest, że człowiek chce psa, ale nie chce się wysilić, żeby się czegoś dowiedzieć zanim zamieszka on w jego domu. Ludzie bardziej się wysilają, żeby zrobić dobry zakup telewizora, czy aparatu fotograficznego. A tu rozmawiamy o żywym stworzeniu.

Bardzo proszę osoby, które zgłosiły się, że chcą adoptować psa z naszej fundacji o czynny udział w dyskusji.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Edyta Duszenko




Dołączył: 11 Lis 2007
Posty: 493
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: WROCŁAW

PostWysłany: Czw 16:21, 13 Lis 2008    Temat postu:

Może po prostu nie znają odpowiedzi, nie mieli nigdy psa który bał sie burzy, ale cóz jest literatura i mozna poczytać, czego życze przyszłym adoptującym, a teraz z moich doświadczeń, Werka burze olewa, latem wychodzi na balkon i ogląda błyskawice, gorzej było z petardami od momentu, gdy w Sylwestra jakiś pajac wystrzelił nam nad głową race, psina zlała sie na miejscu i zwiała - dobrze, że do domu, teraz jest inaczej, po tym zdarzeniu, gdy tylko słyszę za oknem zimne ognie (w pobliżu jest restauracja gdzie huczne są wesela), wychodzę z nią na spacer aby popatrzyła w niebo, początkowo uciekała, teraz jesteśmy na etapie podskoków i obszczekiwania ale już nie ma ucieczki, poszczeka chwilkę i idzie na siusiu, czy robię dobrze - nie wiem, nie komentuje zjawiska, idę przed siebie i czekam aż Werka dobiegnie, może kiedyś oleje i zimne ognie...tak jak burzę?

Ostatnio zmieniony przez Edyta Duszenko dnia Czw 16:22, 13 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Warna.




Dołączył: 26 Wrz 2007
Posty: 3005
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 16:27, 13 Lis 2008    Temat postu:

Wątpię, bo można próbować coś napisać. Większość osób, które chcą adoptować psa, to psiarze (jak się określają). Sądzę, że większość nie czyta tego wątku, dlatego jeszcze raz serdecznie zapraszam. To jest dyskusja, a nie pytania w stylu "zdał" lub "nie zdał". Pogadajmy sobie, my psiarze, o tych wdzięcznych istotkach, co robić, żeby nie zepsuć, co robić, żeby być jeszcze lepszym psiarzem. Sprawdźmy, czy rozumiemy ich język i ich potrzeby. Razem. Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Renata




Dołączył: 25 Cze 2008
Posty: 663
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Kraków

PostWysłany: Czw 17:05, 13 Lis 2008    Temat postu:

oprócz ignorowania mozna zastosowac tez CS-y ,
to nie z mojego doswiadczenia bo Zurka póki co burzy sie nie boi ani wystrzaów

Przepraszam - Nie pamietam w której ksiażce o psach ( może "Sygnały uspokajające") , opisane jest jak autorka poradziła ze strachem psa w czasie burzy .

Jak sobie przypomne to napisze tytuł . Bo to dobra i mądra książka była .
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Magda Nulkowa
DOM ADOPCYJNY



Dołączył: 29 Paź 2008
Posty: 94
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Gdynia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 17:22, 13 Lis 2008    Temat postu:

Witam,

jestem kandydatką i przyznam, że pytanie dla mnie trudne. Nasz piesek, który był z nami nie wykazywał aż takich lękliwych zachowań przy huku petard, czy generalnie strzałów, owszem był lekko przestraszony, ale ten stan nie trwał długo. Z drugiej strony był też w naszej rodzinie pies (nie mieszkający z nami), który tak strasznie się bał, że cały się trząsł i właścicielka siedziała z nim w łazience, bo tam było najciszej (mam na myśli ten wyjątkowy dzień w roku- Sylwestra).

Wydaje mi się, że może natężenie (oczywiście rozsądne) innych dźwięków, np. radia mogłoby pomóc, zamknięcie okien, zostawienie psa w spokoju, jeśli tego potrzebuje, a w trakcie spaceru bezwzględne trzymanie psa na smyczy, gdyż może uciec.

Pozdrawiam
Magda


Ostatnio zmieniony przez Magda Nulkowa dnia Czw 17:23, 13 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ola&Effek&Szisza




Dołączył: 24 Wrz 2008
Posty: 117
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Praga/Katowice

PostWysłany: Czw 17:56, 13 Lis 2008    Temat postu:

To moze teraz my na ochotnika do tablicy...
Mamy ta "przyjemnosc " miec psa ktory bal sie praktycznie wszytskiego...
Jak juz Warna i Agata sie orietuja, moj Effus zostal wyrwany w wieku 4miesiecy z sielankowego zycia wiejskiego i wrzucony w codziennosc miejska. Dodatkowo calkowincie nie socjalizowany... Tak wiec poczatkowo szczekal na tramwaje, auta , pociagi... latarnie, kosze na smieci ... Shocked ale szczekanie jak wiecie nie jest zlym objawem...nie jest to panika... w takich sytuacjach metoda caukowitego ignorowania sie sprawdza... Ale przyszedl czas dorastania okolo 9 miesiaca i sie zaczelo...Pies juz powoli nabieral wielkosci doroslego osobnika...szczegolnie jego sila dawala sie we znaki. Na odglos wystrzalu petardy umial mnie przewrocic i przeciagnac po trawie, Patryka umial na odglos zasowanych zaluzji lub widoku smietnika wyciagnac na ulice... Zaczelo sie robic niebezpiecznie. nasza reakcja na takie zachowanie byla jedna... wrocic na miejsce wypadku...nawet jesli to oznaczalo zaciagniecie go sila i polozenie do gory brzuchem i nawet jesli to oznaczalo cofniecie sie tylko o krok... stalismy tam tak dlugo az Effek zaczynal oddychac (zdazalo mu sie zapominac o tej czynnosci) i czekalismy az sie zacznie trzasc...co jest oznaka wyrownywania emocji... byl na krotkiej smyczy i za chiny ludowe nie mogl sie ruszyc. czekalismy tak do momentu uspokojenia... brutalnie ?? troszke ... nam to tez nie sprawialo przyjemnosci... ale wyszlismy z zalozenia, ze po pierwsze musi sie sam z tym uporac a nie uciekac a po drugie musi nam zaczac ufac i miec nas jako podpore i przewodnika... jesli podobna sytuacja byla w chwili gdy maly byl spuszczony (spuszczalismy go do pewnego momentu tylko na terenie zamknietym) Effek mial byc przy nas... jak tylko zaczal sie odalac panikujac... przywolywalam go (o dziwo reagowal) ... w czasie burzy nie bylo problemu, kiedys nas zlapala to wlasnie weszlam z nim na teren zamkniety i zaczelam cwiczyc ... kazde hukniecie... ja wolalam i komenda siad i kielbacha w pyszczor nawet jesli nie chcial... chodzilo o odwrocenie jego uwagi... teraz jak Effek juz reaguje tylko lekkim ciagnieciem i spuszczeniem uszu... w takich wypadkach , zaczynam sie wyglupiac...skakac, spiewac...szarpac sie z Patrykiem Wink ...Effek zapomina i dolacza... tak samo wlasnie wracalismy na miejsca "traumatyczne"... zaczynalismy sie wyglupiac...
Dobry efekt przynioslo nam tez towazystwo psa bez lekow... np.. tam gdzie maly ma szkolke stoji barak, od ktorego strasznie drzwi trzaskaja... pierwsza reakcja naszego piesia ... biegne i siadam przy pani... ale jak widzial ze jego kumpel sie tam pcha... to czemu tez nie sprubowac Smile

Nikomu nie zycze takich sytuacji, kiedy pies ma obled w oczach, nie reaguje na nic i wyrywa sie jak dzikie zwierze... okropne uczucie bezradnosci... ten scisk w gardle... trzesace sie rece... jest sie praktycznie w tym samym stanie co pies...

mimo iz Effus reaguje juz lepiej dluga droga przed nami aby bezgranicznie nam ufal i zebysmy byli dobrymi przewodnikami a wydaje mi sie wiele od tego zalezy...

czyli podsumowujac... ignorowanie, nie uciekanie z miejsca w ktorym sie cos stanie, odwrocenie uwagi, ZAUFANIE Smile to nasze metody Smile

pozdrawiamy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Warna.




Dołączył: 26 Wrz 2007
Posty: 3005
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:25, 13 Lis 2008    Temat postu:

Powiem szczerze Olu, ze metody drastyczne do mnie mało przemawiają. To znaczy sądzę, że można osiągnąć taki sam efekt stosując metody pozytywne.
Nasz Nero zawarczał na mnie, jak przechodziłam koło niego, gdy dostał kostkę. Bezie się to nigdy nie zdarzyło, żadnemu mojemu wcześniejszemu psu też nie, więc zdębiałam i się przeraziłam. Jak to będę mieszkać w domu z psem, który na mnie warczy? Z łóżka nie mogę go zwalić, przejść koło niego nie mogę? On miał tylko 7 miesięcy i właśnie uratowałam mu życie, a on taki niewdzięczny. Nie wiem, jak było w poprzednim domu, bo Nero mieszkał z 2 dzieci (małych dziewczynek), ale choć u mnie w domu dzieci nie było, to nie podobała mi się wizja mnie bojącej się własnego psa.

Ciekawą rzeczą jest, że ludzie których spotykam, moi znajomi, boją się bardziej Bezy niż Nero, bo Nerusek to taki milusiński, a Beza sporo szczeka.
A dla mnie Beza jest psem, którego nie potrafię się przestraszyć, a gdy wyjmuje coś nero z pyska, to nie ma 100% pewności, że tych szczęk nie zaciśnie na mojej dłoni.

Ale wracając do naszych baranów, to gdy Nero zawarczał, to Paweł zwalił się na niego całym ciałem, właściwie go przygniótł do ziemi o powiedział: NIE WOLNO. Nero chyba się przestraszył. 2 dni później odwiedziliśmy znajomych z tamtych czasów w Jaworznie i pewna młoda dziewczyna dała mu piłkę, a potem podawała smaczek i Nero musiał ja oddawać, bo smaczek był przepyszna parówką, czy kiełbaską. I trenowała z nim dość długo te wymianę. Nie wiem co podziałało, ale Nero już więcej nigdy na nas nie zawarczał. Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katarzyna_Margo
FUNDACJA AUREA
FUNDACJA AUREA



Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 1544
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:52, 13 Lis 2008    Temat postu:

Aż mnie ręce świerzbią żeby się z Warną "szlachetnie poróżnić" chociaż żaden ze mnie specjalista. Ale wiem, że to nie to miejsce.
To tylko zaapeluję do nieśmiałych kandydatów: zawsze warto zweryfikować swoje opinie, wyobrażenia i przemyślenia z innymi. A juz szczególnie kiedy można pogadać z doświadczonymi i zyczliwymi osobami. Ja korzystam z ich wiedzy przy każdej okazji (dopóki mnie nie uciszą Wink ) i już nie raz dobrze na tym wyszłam. Ja i mój pies.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Justyna Bazisowa




Dołączył: 27 Paź 2008
Posty: 142
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Gdynia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:52, 13 Lis 2008    Temat postu:

Witam Wszystkich!!!
Ad.1 Moim zdaniem pies przede wszystkim nie powinie długo zostawać Sam w domu, gdyz może rownież cos poniszyc np z tesknoty. Jezeli dojdzie juz do takiej sytuacji jak widac na zdjęciach to trudno stalo się posprzatam i napewno nie będę za to karcić psiaka.
AD.2 Drugie pytanie jest troche trudniejsze ale z tego co wyczytałam w internecie to nie powinno sie psa na siłe uspokajać tulic itp tak samo jak pies boi się np jezdzenia autobusem poprostu unikać takich sytuacji w miarę mozliwości, co do burzy to raczej nie uniknione ale myślę że pomysł P. Warny z zagłuszeniem jest bardzo dobry!
Pozdrawiam!!!


Ostatnio zmieniony przez Justyna Bazisowa dnia Czw 19:54, 13 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gosia&Astra&Lara
DOM TYMCZASOWY



Dołączył: 12 Paź 2008
Posty: 315
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Puck
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:58, 13 Lis 2008    Temat postu:

Witam! Z nami mieszka Lara labradorka i Astra goldenka.Jeśli chodzi o burzę,petardy i inne głośne dźwięki to problem ma właśnie goldenka. Ale jest coraz lepiej. Kiedyś popiskiwała i próbowała wejść nam na głowę. Gdzieś słyszałam,że należy ignorować takie zachowanie i odwracać uwagę zabawami itp. No i chyba powoli ta metoda sprawdza się.Astra już nie panikuje.Widać,że się boi ale jest lepiej
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gocha2606




Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 603
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Katowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:05, 13 Lis 2008    Temat postu:

Nie chciałam się włączać do dyskusji, bo przecież miała być dla kandydatów, ale muszę się do czegoś odnieść zaznaczając od razu, że ja tego osobiście nie stosuję i nie polecam.

Cytat:
Zaczelo sie robic niebezpiecznie. nasza reakcja na takie zachowanie byla jedna... wrocic na miejsce wypadku...nawet jesli to oznaczalo zaciagniecie go sila i polozenie do gory brzuchem i nawet jesli to oznaczalo cofniecie sie tylko o krok..


Wygląda na to, że nieświadomie zastosowaliście metodę znaną w psychiatrii jako "zalanie emocjami", czyli zmusiliście psa do konfrontacji z własnym strachem i pokazaliście mu, że nic strasznego się nie dzieje.
Ostatnio oglądałam filmik znanego amerykańskiego zaklinacza psów ( od razu napiszę, że nie wszystkie jego metody pochwalam) i właśnie w taki sposób leczył wielkiego doga niemieckiego, który kiedyś poślizgnął się na mokrej podłodze, wywrócił się i przywalił łbem w szybę. Od tego czasu pies nie wszedł do żadnego pomieszczenia, gdzie była błyszcząca podłoga - totalna panika. Ten człowiek nie bawił się w odwrażliwianie, wziął psa na smycz i szybkim krokiem wszedł z nim "na miejsce wypadku", gdzie podłoga była błyszcząca. I stanął, nie pozwalając jednak psu się wycofać. Pies był w szoku, dyszał, dostał ślinotoku, dygotał... Masakra po prostu. Ale po paru minutach zaczął się uspokajać, powoli i niepewnie zaczął iść za człowiekiem i jakby zdziwiony, że nic się nie stało strasznego, zwiedzać kąty. A po kolejnych paru minutach rozluźniony szedł sobie na smyczy po różnych piętrach...Potem było wejście w to miejsce psa z jego panią i spacer - i nic się nie działo, pies został wyleczony.

Ale żeby takie coś zrobić trzeba mieć ogromne doświadczenie, być pewnym swoich umiejętności, nie można się wycofać ani odpuścić, bo to jeszcze bardziej wzmocni lęk psa. Ja nigdy bym tego nie zaleciła, zwłaszcza, że cóż - podobnie jak u ludzi, psie serce może nie wytrzymać strachu.

A teraz coś przyjemniejszego, jeśli mogę Wink

Cytat:
... gdy Nero zawarczał, to Paweł zwalił się na niego całym ciałem, właściwie go przygniótł do ziemi o powiedział: NIE WOLNO. Nero chyba się przestraszył. 2 dni później odwiedziliśmy znajomych z tamtych czasów w Jaworznie i pewna młoda dziewczyna dała mu piłkę, a potem podawała smaczek i Nero musiał ja oddawać, bo smaczek był przepyszna parówką, czy kiełbaską. I trenowała z nim dość długo te wymianę. Nie wiem co podziałało, ale Nero już więcej nigdy na nas nie zawarczał


Ja raczej stawiam na parówki, czyli na klasyczną wymiankę - błędem była próba odebrania Nero kości bez dania mu czegoś w zamian, za to potem ćwiczenie "coś za coś" nauczyło go, że warto oddawać przedmioty/jedzenie, bo to się opłaca Very Happy
Czy przygniecenie go przez Pawła pomogło? Nie sądzę, przestraszyło psa, a jakie mogło być jego skojarzenie - a na przykład takie:
"zabierają kość i przygniatają mnie do ziemi, nie rozumiem dlaczego? Następnym razem nie warknę tylko od razu ugryzę!"
Ale lepiej nie sprawdzajcie w praktyce, czy mam rację, proponuję zawsze stosować wymianki, bo to działa i jest dla obu stron przyjemne Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Warna.




Dołączył: 26 Wrz 2007
Posty: 3005
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:11, 13 Lis 2008    Temat postu:

Gosiu,
po pierwsze nie chciałam Nero zabrać kości, ja tylko chciałam przejść do drzwi, a on zaczął warczeć. Nie odbieram nigdy psom kości, nawet ręką się nie zbliżam.

Druga rzecz: Nero nigdy nie ugryzł!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Warna.




Dołączył: 26 Wrz 2007
Posty: 3005
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:15, 13 Lis 2008    Temat postu:

Rozmawiałam dziś z Anią o burzy i przypomniała mi o bardzo ważnym ćwiczeniu. Można nagrać odgłosy burzy i/lub wystrzałów petard i puszczać psu z magnetofonu poczynając od cichego dźwięku, a kończąc na coraz mocniejszych grzmotach i strzałach. Pies ma się przyzwyczajać do tego, czego się boi.

Jeśli przeczytaliście uważnie notatki Agaty ze szkolenia z Gwen Bailey, to właśnie jest tam również opisany ten sposób odczulania.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Warna.




Dołączył: 26 Wrz 2007
Posty: 3005
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:20, 13 Lis 2008    Temat postu:

katarzynaW napisał:
Aż mnie ręce świerzbią żeby się z Warną "szlachetnie poróżnić" chociaż żaden ze mnie specjalista. Ale wiem, że to nie to miejsce.


Kasiu, po pierwsze to jest to miejsce, a po drugie, to nie są moje opinie, ja nie jestem specjalistą od szkolenia psów (ludzi i to z języków obcych i owszem), więc nie traktuje tego jako swojego, wyrobionego zdania.

Na podstawie jednak moich doświadczeń, jako lektora języków obcych wiem, ze szkolenie pozytywne ma wielki sens. Wierzę na pewno we wzmocnienie pozytywne. Karanie jest dla mnie natomiast strachem, bólem i cierpieniem i preferuję granie na innych emocjach, szczególnie w nauczaniu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum forum robocze Fundacji AUREA Strona Główna -> O psach Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4 ... 14, 15, 16  Następny
Strona 3 z 16

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Programosy.
Regulamin