LILI

Agata_Emi_Lili

Pomimo tego, że kanapa mojego samochodu spokojnie mieści leżące swobodnie dwa goldeny, dziewczyny czasem wolą podróżować tak

:

Bogusia

No cóż, zrobiły miejsce na dwa kolejne

Zorkowa

Agata_Emi_Lili

Wczoraj zabrałam dziewczyny na tradycyjny spacer nad wodę, który dzięki spotkaniu kilkorga znajomych, rozciągnął się do 6 godzin przy grillu

Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że dziewczyny miały możliwość obcowania i bliskiego spotkania trzeciego stopnia z końmi. Konie były bardzo zrównoważone i oswojone z psami więc zupełnie na luzie skubały sobie trawę chodząc praktycznie między nami.
Po krótkim obszczekaniu i zreflektowaniu się, że te wielkie potwory mają to kompletnie gdzieś, psy (a były w sumie 4) sobie odpuściły i nastąpiła całkowita symbioza ludzi, koni i psów

Doszło do tego, że psy leżały podczas kiedy konie skubały dosłownie metr od nich trawę. Dodatkowo konie dostarczyły "materiału" do tarzania się, a w przypadku niektórych psów, do zjedzenia

Wieczorem po powrocie do domu Lilka wyglądała tak:

a rano, tak:

za to Emi rano już była wypoczęta i gotowa do drogi po wodę oligoceńską ze znalezioną buteleczką

Edyta Duszenko

Bo ktoś musi pracować od rana aby kto inny mógł spać.

Agata_Emi_Lili

KIBICE ....

emocje, mecz Portugalia - Hiszpania, na ekranie sam RONALDO, a szanowne Panie:

Pasiasta Alicja

M!S!A

widać gdzie kobietki mają boskiego Ronaldo

Agata_Emi_Lili

Agata_Emi_Lili

Krótki film o psach, co nie myją pleców

http://www.youtube.com/watch?v=uOMdXPED1Gs

Natalia i Andzia

Super

Agata_Emi_Lili

Od czwartku do wczoraj nasze "stado" było rozbite i niekompletne. Czwartek i piątek Lilka i Emi spędziły u moich rodziców. Oczywiście, jak to zwykle bywa, kiedy prosisz kogoś o przysługę w pilnowaniu Twojego super grzecznego i niekłopotliwego psa, pies musi popełnić nietakt

Lilunia postanowiła dostać nocnego rozwolnienia, które trwało potem jeszcze cały piątek i które zaskutkowało zabrudzonym dywanem i koniecznością wychodzenia na spacery co godzinę (Tata miał co robić). Dodatkowo Lilunia odmawiała jedzenia (nawet ryżu z kurczakiem), co wprawiło w osłupienie i zakłopotanie moją mamę, która zawsze za wszelką cenę chce, aby psy czuły się u niej jak najlepiej, tym bardziej że wiemy wszyscy, jak Lilunia kocha jeść. Przyznam, że bardzo mnie martwiły te wiadomości, zwłaszcza, że byłam daleko i nie mogłam nic zrobić :-(
W piątek wieczorem Paweł zabrał już psy do domu, ale brzusio Lilki uspokoił się dopiero w sobotę, po kilkukrotnym podaniu metronidazolu. Podejrzewam, że Lilunię dopadł jakiś wirus albo coś bakteryjnego o gwałtownym i mocnym przebiegu.

Wczoraj, jak wróciłam do domu, przywitały mnie już dwa rozmerdane do szaleństwa, zdrowe ogony

I znowu dzieją się domowe rytuały, psy śpią głębokim, spokojnym snem, bo mają wszystkich w komplecie

A tak dzisiaj Lilucha szalała z piłeczką na spacerku

a to słynne Liluchowe skoki przez przeszkody

Mariola Kora

Super, bardzo zgrabnie jej to wychodzi.
Wirus, wirusem, ale na pewno dołożył sie też stres.
Już samo pakowanie kogoś u nas w domu, doprowadza psy do rozpaczy.
Chodzą za mną wszędzie i pilnują. Mały wchodzi do torby. Raz wybrałby się w delegacje z Jurkiem. Dobrze, ze w ostatniej chwili sparwdziłam walizkę przed zamknieciem.
W tym wypadku brak Twojej osoby mógł spowodowac dośc duży stres, zwłaszcza u pieknej Liluchy, której jestes oczkiem w głowie

Baszka