Forum forum robocze Fundacji AUREA Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

GOLDISIA
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 49, 50, 51 ... 56, 57, 58  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum forum robocze Fundacji AUREA Strona Główna -> W Psim Niebie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Paula i Goldisia
DOM ADOPCYJNY, DOM TYMCZASOWY



Dołączył: 29 Lip 2012
Posty: 646
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Będzin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 16:18, 17 Lut 2016    Temat postu:

Dziś mija tydzień leczenia po konsultacji onkologicznej. I muszę przyznać, że niewiele się zmieniło. Guz jest tak samo duży, twardy i ciepły. Chociaż tyle, że nie rośnie. Porównuje wcześniejsze fotki z tym jak wygląda teraz bo przez ogolenie wydaje się być inny ale raczej jest taki sam.
Antybiotyk miał działanie bakteriobójcze, stosowany jest również przy zakażeniach (przeciwinfekcyjny). Czyli pozabijał wszelkiego rodzaju bakterie i tyle.
Mieliśmy problem z Metacamem. Kilka dni temu rano Goldisia dostała antybiotyk, za chwile osłonkę a koło godz 14 dałam jej ortanol max i za 20 min Metacam. Po dwóch godzinach wyszliśmy. Wszystko było ok. Po powrocie dostała kolacje i po chwili zaczęły się wymioty. Jeździło w brzuszku i kilka razy w nocy wymiotowała. Podczas naszej nieobecności Goldisia narobiła w domu i część po sobie posprzątała. I teraz się zastanawiam czy wymioty były po leku czy po kupce. Na drugi dzień już było ok, apetyt ma cały czas. Myślę by jej spróbować podać ponownie ten metacam tylko boje się że się odwodni przy kolejnych wymiotach a to ostatnie co nam teraz potrzeba.
Jeśli chodzi o ogólne zdrówko to cały czas jest tak samo. Ostatnio pisałam że szura tylnymi łapkami. Teraz zaczęły jej się coraz częściej podwijać paluszki, u tej lewej łapki. To znaczy chodzi normalnie ale na trawie szła coś niuchała, paluszki się zawinęły a ona dwa kroki na nich zrobiła. W domu jej podwijałam by sprawdzić czy sama je skoryguje ale tak, stawiała je z powrotem prawidłowo.

Mieliśmy poczekać ten tydzień, obserwować leczyć lekami a gdy po tygodniu nic się nie zmieni Pani dr proponowała nam biopsję z wycinkiem. Po to, by dowiedzieć się z czym mamy do czynienia.
Strasznie to wszystko trudne, nie wiem jaka decyzja będzie najlepsza. Ja bym to na razie zostawiła i dalej obserwowała. Ten guz jest ciepły a Pani dr mówiła że nowotwory nie grzeją, więc skoro to nie jest nowotwór to może za jakiś czas da sobie spokój i zacznie się zmniejszać.

Co Wy o tym sądzicie?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Baszka
DOM TYMCZASOWY



Dołączył: 04 Maj 2009
Posty: 1442
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: okolice Krakowa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:37, 17 Lut 2016    Temat postu:

Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agata_Emi_Lili
FUNDACJA AUREA
FUNDACJA AUREA



Dołączył: 26 Wrz 2007
Posty: 13129
Przeczytał: 8 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 23:46, 17 Lut 2016    Temat postu:

Jeśli chodzi o wymioty, to mogły wystąpić po metacamie. Jeśli powtórzą się po nim po raz kolejny, to powinniście zmienić NLPZ.

Paulinko, jeśli chodzi o biopsję guza i Twoje dylematy - odpowiedz sobie po prostu na pytanie, co da Ci wiedza z czym macie do czynienia. Bo jeśli macie zrobić biopsję sztuka dla sztuki, to nie ma sensu. Jeśli natomiast od tego ma być uzależnione podjęcie konkretnego leczenia, to warto posłuchać Pani doktor.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Baszka
DOM TYMCZASOWY



Dołączył: 04 Maj 2009
Posty: 1442
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: okolice Krakowa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:34, 23 Lut 2016    Temat postu:

Paula, co słychać
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Paula i Goldisia
DOM ADOPCYJNY, DOM TYMCZASOWY



Dołączył: 29 Lip 2012
Posty: 646
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Będzin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 23:18, 23 Lut 2016    Temat postu:

Baszka napisał:
Paula, co słychać


U nas bez zmian. Ale to oznacza, że nie jest gorzej. Po podniesieniu dawki euthyroxu Goldisia jest bardziej żywsza, ruchliwsza.
W tamtym tygodniu po moim powrocie taka była radocha, Goldiśka wybiegła z domu zaczęła na mnie skakać, kręcić się w kółko, odprawiala tańce na tylnych łapach a ja zamiast się cieszyć jej szczęściem tylko krzyczałam "spokojnie, nie biegaj, nie skacz, nie tak szybko itd" uwielbiam ją taką Heart
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Paula i Goldisia
DOM ADOPCYJNY, DOM TYMCZASOWY



Dołączył: 29 Lip 2012
Posty: 646
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Będzin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:21, 29 Mar 2016    Temat postu:

Witamy wszystkich po Świętach. Ohh co to były a Święta....

Na początku marca Goldisia zaczęła bardzo słabnąć. Chodziła taka mizerniutka, główkę trzymała niziutko. Kładzenie się sprawiało jej ból bo gdy łapki były zgięte i już miała się oprzeć pupka na ziemi to wyciągała główkę do przodu i przymykała oczka a potem się mocno oblizywała, bolało Sad Rano nakładałam śnadanko do miseczki a ona popatrzyła i przechodziła obok (o tym jedzeniu jeszcze napisze za chwile bo jest to zastanawiające). Gdy wieczorem wstała bo ja kładę się późno i przyszła zobaczyć co robię była nieobecna. Podczas stania rozjeżdżały się łapki. Kiedy wracała z placu z siusiu do domu szła wolniutko pomału z główką opuszczoną, łapka za łapką. Gdy taki stan utrzymywał się kilka dni polecieliśmy do weta. Lekarz zaproponował mi kuracje nowym lekiem przeciw nowotworom Capsomasol. Lek ten złożony jest wyłącznie z naturalnych składników, pierzgi pszczelej i z owocu pomarańczowej odmiany papryki habanero. I z racji tej ostrej papryki musi być podany w całości do gardła bez pogryzienia dlatego ja wołam Goldisię na gardłową tabletkę Smile Oprócz tego dostała zastrzyk na przyrost mięśni, który ma podnieść niedobór białka, a także encorton, który był dla nas zbawienny. Po pierwszej dawce Goldisia odżyła. Stała pewniej na łapkach, wszędzie jej było pełno, główka już normalnie podniesiona do góry i ..... oczka. Goldisiowe oczka mówią wszystko. Z nich mogę wyczytać jak się czuję. Wystarczy że spojrzę w jej oczy i widzę ze albo jej coś jest albo czuje się ok. Po lekach były duże wyraźne, szeroko otwarte i obecne. Po jakimś tygodniu mieliśmy odstawić encorton bo Goldi super sobie radziła, więc już wieczornej dawki jej nie dałam a nazajutrz rano powrócił zły stan. Znowu była słaba, dokładnie jak wcześniej. Po konsultacji z lekarzem wróciłam do podawania encortonu ale dawałam jej nie po pół tabl dwa razy dziennie tylko po 1/4 tabletki dwa razy dziennie i było ok. Aż do piątku przed świętami. To był okropny dzień. To był tragiczny dzień Sad Rano koło 6 wypuściłam Goldisie standardowo na siusiu bo gdy tylko w nocy słyszę że wstała to ja puszczam, ja mam bardzo delikatny sen. Wróciła dostała chrupka i poszła spać. Potem gdy wstałam Goldi nie mogła się podnieść, leżała na kafelkach w przedpokoju. Chciałam jej pomóc ale mój dotyk pod brzuch sprawiał jej ogromny ból. W końcu jakoś dałyśmy rade i wyprowadziłam ja na dwór. Stała tylko kiwając się na łapkach głowa nisko i dyszała. Nie ruszyła się ani o krok, bałam się że się przewróci więc wprowadziłam ją do domu. Wniosłam po 1,5 schodka i do przedpokoju gdzie łapki ujechały na kafelkach i się położyła. Byłam sama i nie potrafiłam jej podnieść by położyć w łóżeczku. Zaczęła się trząść z zimna. Zachęcałam chrupkami, wszystkim co miałam ale nawet nie spojrzała na jedzenie. W końcu jakoś ją na kocyk położyłam i przetransportowałam do łóżeczka. Okryłam kocykiem i zadzwoniłam do weta ale okazało się że już kończy prace i nie ma miejsca by nas przyjąć ale na szczęście mogłam z nim porozmawiać telefonicznie. Kazał podać Goldi całą tabletkę encortonu nawet na pusty żołądek. Tak uczyniłam, wsadziłam w świąteczny pasztet i na szczęście to zjadła bo żadne chrupki, chlebki a ni banan które leżały koło jej noska nie były apetyczne. Mijała godzina, druga a Goldi dalej leżała, mało tego co któryś oddech miała taki jakby skurcz i mocno stękała przy tym. Nie miałam pojęcia jak jej pomóc, czekałam aż w końcu zacznie działać ta nieszczęsna tabletka. I dopiero koło godziny 14 podniosła główkę i oparła się na łokciach, dałam pić, piła. Chciałam pomóc wstać ale zaraz kładła się na bok. Żeby tego wszystkiego było mało w święta w niedziele mieliśmy chrzest Anetki, nie miałam jeszcze nic przygotowane. Ale przez sytuacje z Goldisią dostałam psychicznego paraliżu, nie mogłam się skupić i myśleć o niczym innym jak o niej. Po południu już był Mateusz i podnieśliśmy Goldisie i wyprowadziliśmy na dwór. Zrobiła kupkę na stojąco bo nie mogła kucnąć. Ledwo chodziła, w domu łapki się rozjeżdżały. Gdy się położyła nie mogła sama wstać trzeba było jej pomóc. Do końca dnia tak było, niby lepiej bo w ogóle się ruszyła, zaczęła pomału jeść i dużo piła po lekach ale piła a to najważniejsze i musieliśmy jej pomagać wstać. Nazajutrz musiałam jechać do babci ze święconką. Bałam się Goldisie zostawić ale Mateusz do niej przyjechał, wyprowadził, nakarmił bo wiedziałam że jak zostawiłam ja w przedpokoju na kafelkach to do naszego powrotu będzie na nich leżała. Nie wyobrażacie sobie jaka była moja radość gdy wracając otworzyłam drzwi a Goldi stała tuż za nimi jak zawsze, zadowolona że wróciliśmy. Wyszła na dwór załatwiła się szła normalnie o własnych siłach Smile
Podczas przyjęcia w domu po chrzcie była calutki dzień na łapkach, stała przy mnie lub wchodziła pod stół, czekała na obrywkowe, dostawała głaski od wszystkich. I do teraz jest ok. Podnosi się z kafelek ale lepiej z dywanu. Tylne łapki często się łącza lub odjeżdżają na którąś stronę ale ona nie stoi długo w miejscu więc jak zrobi krok to jest ok. Często tez na dworze paluszki się podwijają i chodzi na nich jakby nie czuła, że źle stanęła. Zauważyłam też że podczas stanie przednie łapki a dokładnie łokcie wywijają się na zewnątrz a palce do środka. Nie zawsze ale kilka razy tak miała. Na razie przednie łapki ma silne i chyba cały ciężar opiera się na nich. Teraz Goldi jest na połowie tabletki encortonu rano i połowie wieczorem i na tej dawce funkcjonuje najlepiej.

Dużo dyszy. Najgorzej jest w nocy. Bo tylko słyszę jak się gramoli i mocno sapie. Wstaje wypuszczam ją na dwór, chwile jest ok i znowu. Otwieram okno ale to niewiele daje. mamy już zmniejszona temperaturę na kaloryferach i przy 20 st się wyłączają więc w domu mamy tak od 18-20st. Dopiero ulgę w nocy przynosi jej położenie się na zimnych kafelkach ale nie zostawiam jej tak tylko podkładam pod pupkę kocyk żeby pęcherz i stawy miała w cieple. W dzień jest spoko jak śpi bo jak tylko nie śpi cały czas chodzi i dyszy.
Nie chce chodzić na spacery. Wyjdzie przed bramę kawałeczek przejdzie aż zrobi kupkę i tył zwrot do domu. Kilka dni temu brałam chrupki i wyciągałam ją na spacer. Nie zajmowała się wtedy niczym innym jak tylko tym by dostać chrupka ale te kilkanaście metrów zrobiliśmy. To było takie działanie intuicyjne bo skoro Goldisia ma stawy ok, nie ma zwyrodnienia a dostaje zastrzyki na zwiększenie masy mięśniowej to te mięśnie trzeba ćwiczyć. Zwłaszcza że nic na siłę, wyciągałam ja tylko wtedy gdy była pogodna, oczka były duże i zdrowe, główka wysoko, no po prostu gdy widziałam że jest dobrze i da rade przejść. Teraz od kilku dni już sama nie wiem czy dobrze robię bo może ten guz uciska jej na nerwy i nie jest dobrze jej tak forsować....

Aha miałam napisać jeszcze co było dziwnego z tym jedzeniem. Jak wiadomo Goldisia to żarłok numer 1. Je wszystko i wszędzie. Dlatego mówię, że jest to dziwne gdy czasem ( kilkanaście dni temu bo przez ostatni czas już to nie ma miejsca) dawałam jej śniadanko, Goldi podeszła do miski zjadła chrupka, drugiego wypluła i odchodziła. Dałam jej z ręki i zjadała, dałam chlebka zjadła, dałam banana zjadła, jabłko też. A miska pełna. Wyciągłam więc z miski do ręki to zjadła trochę a co drugi wypluła. Nie miała żadnych objawów typu wymioty czy biegunki, lub luźne kupki. Dopiero koło południa decydowała się opróżnić miseczkę. Po południu z kolacyjką już było ok. Na drugi dzień tak samo. Już umyłam miskę, akurat kupiliśmy nowy worek karmy i ciągle to samo. Wysypane chrupki na podłodze tez omijała szerokim łukiem lub podchodziła brała do pysia i wypluwała. Teraz po sterydach wcina super co mnie ogromnie cieszy. Dostaje baaaardzo dużo obrywkowych chrupasków, nie żałuje jej, rozpieszczam jak się da ale ona już od dawna jest rozpieszczona.

Co do tej tabletki Capsomasol to wzięła już sporo a efektów nie ma. Nie zmniejsza się, nie wchłania.

Dzisiaj Goldisia czuła się tak fajnie że dałam jej rano tylko 1/4 tabletki. Wyleciała na plac i wracała w podskokach (takich truchcikowych), chciałabym aby taki stan pozostał jak najdłużej tylko się da.

Właśnie o tych oczkach mówię. Trzymałam w ręku świąteczny makowiec który chwilkę później spałaszowała






Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agata_Emi_Lili
FUNDACJA AUREA
FUNDACJA AUREA



Dołączył: 26 Wrz 2007
Posty: 13129
Przeczytał: 8 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 23:04, 29 Mar 2016    Temat postu:

Paulinko, odezwę się na PW.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zorkowa
DOM ADOPCYJNY



Dołączył: 19 Gru 2007
Posty: 2183
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Katowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 23:12, 29 Mar 2016    Temat postu:

Trzymajcie się dziewczyny , w miarę dzielnie Smile) pozdrawiamy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Trafficowy kocyk
GRUPA ORGANIZACYJNA



Dołączył: 09 Sty 2014
Posty: 562
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Pruszków-Olsztyn
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 23:22, 29 Mar 2016    Temat postu:

Przytulamy Was wszystkich mocno mocno! A Goldisię jeszcze mocniej Smile Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
agnes&nelly&schad




Dołączył: 28 Lut 2009
Posty: 450
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Bydgoszcz/Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 10:37, 30 Mar 2016    Temat postu:

Goldisia !! Ty się ogarnij jakoś na wiosnę i nie rób takich akcji swojej Pani Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Paula i Goldisia
DOM ADOPCYJNY, DOM TYMCZASOWY



Dołączył: 29 Lip 2012
Posty: 646
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Będzin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 14:25, 31 Mar 2016    Temat postu:

Kochani Sad Jest źle, jest bardzo źle Sad

Dzisiejszą noc Goldisia spędziła w szpitalu pod tlenem Sad

Wczoraj do popołudnia, do momentu az nie pojechałam do babci było wszystko ok. Zresztą poniżej filmik jak Goldisia grasowała na placu.

https://youtu.be/CVqzaTDxafE

Gdy wróciłam wstała mnie przywitac ale gdy na nia spojrzałam Sad Wyszła na dwór, stanęła i nie ruszała sie, głowa spuszczona i dyszała. Zaprowadziłam ją do domu. Położyła się a raczej osunęła na podłoge i już tak została. Miała dokładnie te same objawy co w piątek przed świętami. Pełny brzuszek, silne gazy i taki skurcz i przy tym stękała, niesamowicie cierpiała Sad Była godzina 20. Na szczeście Mateuszowi udało się uciec z pracy i szybko pojechaliśmy do lecznicy całodobowej Molicki w Dąbrowie Górniczej. Przyjął nas bardzo miły pan doktor, który dosłownie biegał z zabiegówki do gabinetu by Goldi podać leki. Była w bardzo silnym wstrząsie. Juz nie miała skurczów, juz nie dyszała. Oddech był spokojny oczka nieobecne, otwarte. Dostała zastrzyk przeciwwstrząsowy, lekarz pobrał krew do badań. Wyniki fatalne. Silna anemia i niedokrwistość, podejrzewał wylanie guza ze śledziony. Nie mogł tego potwierdzic bo aparat usg był zepsuty. Możliwe to byłoby dopiero rano. Mieliśmy kilka opcji. Albo zostaje w szpitalu ale lekarz nie dawał pewności że przezyje noc, albo pojedziemy do Katowic na badanie usg i transfuzję ale tam dzwoniłam i nikt sie nie zgłaszał. Lekarz mówi że może byc tak że tam pojedziemy a lekarz który nas przyjmie nie zrobi nam tego badania. Zresztą nawet nie wiem gdzie jest ta klinika a w ogóle zostawiliśmy samą śpiącą Anetke w domu Sad Była jeszcze jedna ostateczna możliwośc ale o tym nawet nie chciałam słyszeć Sad Zdecydowałam się Goldisie zostawić na noc. Na pewno było jej lepiej w klinice pod okiem lekarza i w pomieszczeniu z tlenem. Przeżyła!!! Ja wiedziałam, że da rade. Ona jest słabiutka ale jeszcze nie chce nas zostawiać. Rano miała robione usg. To co zobaczyłam na monitorze zamroziło mnie. Guz jest tak wielki że monitor nie ogarniał go w całości placze
" Guz średnicy 12,5cm najprawdopodobniej ze śledziony z wylewami krwi podtorebkowymi. Niewielka ilość płynu w tyłobrzuszu"

Zabraliśmy ja do domu. Bedzie dostawała większą dawkę encortonu bo 2 razy dziennie po całej tabletce. W aucie wyglądała bardzo źle ale po wejściu do domu było lepiej. W sumie to teraz sie dopiero połozyła a tak to cały czas stała na łapkach, podczas obiadu przy stole czekała na obrywkowe. Oczka są lepsze. Uważam, że czuje się o jeden stopień gorzej niż jeszcze wczoraj czyli narazie nie jest tragedia. Ale Goldi ma tykającą bombe w brzuszku, w każdej chwili guz może pęknąć powodując zapaść. Te objawy które miała to przez pękanie guza i wylewy.

Zajęlismy się wszyscy guzem widocznym na pupie a Goldisia miała w brzuszku taką bombe Sad Gdy konsultowaliśmy sie onkologicznie w styczniu miała wtedy usg i lekarz tylko wspomniał że jest guz na śledzionie ale nawet nie wiem jakiej był wielkości.

Odstawiłam Capsomasol. Nie wiem, może on ma wpływ na pęknięcie i powiększenie się tego guza na śledzionie.

Ale co mnie najbardiej boli - wczoraj o godz 10 rano byliśmy u naszego weta ( bywamy tam co kilka dni) i on BADAŁ brzuch Goldisi, macał go dotykał i powiedział że NIE WYCZUWA GUZA ani żadnych zgrubień!! Jak? no jak to możliwe ???? Zaledwie 8 godzin później miała guz wielkości balona a on rano nic nie wuczuł????

Goldisia jest bardzo słabiutka ale chodzi na łapkach, na dwór wyszła na siusiu. Ma apetyt i to wilczy. Ale bardzo jej czuć wszystkie kostki. Na czubku główki, pod oczkami ma takie zapaści Sad Encorton ma zablokować stan zapalny i wyciek guza, może mogłam jej cały czas podawać jedną stałą dawkę a ja ją zmniejszałam gdy czuła się lepiej. Od wtorku wieczór nie dostala sterydu bo tak dobrze funkcjonowała. Jak tylko słysze, że ma gazy to boje sie że będzie to co wczoraj Sad Mamy pootwierane okna żeby jej sie lepiej oddychało. Koło 17 musze tez jechać do babci. Babcia jest nieświadoma i wpadam by tylko zrobić jej herbatke i cos do jedzenia. Długo to nie trwa ale jednak muszę Goldisie zostawić na chwilkę Sad

Nie wiem ile nam zostało..... może kilka godzin może kilka dni ale jest źle Sad Cały czas ją obserwuję. Umówiłam się z nią że da mi znak.... placze


Goldisia dzisiaj


Zostawili jej wenflon wiedzą że tam wrócimy placze



Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zorkowa
DOM ADOPCYJNY



Dołączył: 19 Gru 2007
Posty: 2183
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Katowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 15:21, 31 Mar 2016    Temat postu:

Sad( to łapcie tych chwil wspólnych , jak najwięcej
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Emilkowa
GRUPA ORGANIZACYJNA



Dołączył: 09 Maj 2012
Posty: 333
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 17:08, 31 Mar 2016    Temat postu:

Jakie to przykre, a nie da się operować w takim stanie ? Przepraszam ze pytam ale człowiek może mieć usunięta śledzione a psiak? Wiem, że Goldisia jest slabiutka ale dzielnie walczy ! Trzymajcie się kochani...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Paula i Goldisia
DOM ADOPCYJNY, DOM TYMCZASOWY



Dołączył: 29 Lip 2012
Posty: 646
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Będzin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 18:07, 31 Mar 2016    Temat postu:

Emilkowa napisał:
Jakie to przykre, a nie da się operować w takim stanie ? Przepraszam ze pytam ale człowiek może mieć usunięta śledzione a psiak? Wiem, że Goldisia jest slabiutka ale dzielnie walczy ! Trzymajcie się kochani...


Tak mozna usowac ale nie w przypadku Goldisi, ma fatalne wyniki potrzebna by byla transfuzja, jestem niemal pewna ze nie obudzilaby sie po operacji. Walczy, jest naprawde bardzo dzielna
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aga_Nygusek
DOM ADOPCYJNY



Dołączył: 22 Sty 2016
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 18:59, 31 Mar 2016    Temat postu:

W przypadku anemii bardzo dobre efekty dają zastrzyki ludzkie z erytropoetyną. Podawaliśmy Nygusiowi co 5 dni, już po 2 dawce wyniki poprawiły się. Niestety nie są tanie, w 2013 roku płaciliśmy ok. 200 zł za zastrzyk.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum forum robocze Fundacji AUREA Strona Główna -> W Psim Niebie Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 49, 50, 51 ... 56, 57, 58  Następny
Strona 50 z 58

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Programosy.
Regulamin