Forum forum robocze Fundacji AUREA Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

LUZAK
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 19, 20, 21 ... 24, 25, 26  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum forum robocze Fundacji AUREA Strona Główna -> W Psim Niebie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jolanta




Dołączył: 25 Lut 2008
Posty: 2717
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: z grodu smoka
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 14:09, 29 Wrz 2009    Temat postu:

Zdjęcia są świetne Smile Brawa dla fotografa Applause
Prosimy teraz o obiecany opis. Długi i szczegółowy Wink


Ostatnio zmieniony przez Jolanta dnia Wto 14:37, 29 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nowak(i)Lanka




Dołączył: 02 Paź 2007
Posty: 290
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Wto 14:17, 29 Wrz 2009    Temat postu:

Moja piękna mordeczka Very Happy Dominiko, strasznie się cieszę, że Luzak tak dobrze się u Ciebie czuje. Od razu mi lepiej Smile Ale przecież nie mogło być inaczej... Smile Teraz to imię naprawdę do niego pasuje, prawdziwy Luzak Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dominika&Luzak
DOM ADOPCYJNY



Dołączył: 24 Sie 2009
Posty: 50
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Warka i okolice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 14:31, 29 Wrz 2009    Temat postu:

Marzenko, jak narazie jest super i wierzę, że z dnia na dzień będzie tylko lepiej

Teraz trochę relacji opisowej

Pojechałam wczoraj do Marzenki po Luzaczka
Wybrałyśmy się jeszcze na spacerem z Przystojniakiem i Lanusią
W tym czasie, naocznie przekonałam się, jak wiele wielbicielek ma Luzak, nie tylko tu na forum
Były wyrazy uwielbienia, darcie ubrań, flesze, autografy... No, może TROCHĘ przesadziłam , ale PRAWIE tak było

Rozstanie z Marzenką było trudne dla nas wszystkich... Bez łez się nie obyło, też z mojej strony...

Przy tej okazji, chciałabym SERDECZNIE, NAJMOCNIEJ jak potrafię, podziękować Marzence, że zrobiła z Luzaczka "ludzi"

Podczas tego naszego wspólnego, ostatniego spaceru, spotkałam praktycznie obcych ludzi, którzy mieli okazję poznać Luzaczka, zaraz jak trafił do Marzenki. Każdy zgodnie potwiedzał, że to nie ten sam pies.

Wiele Go nauczyłaś Marzenko, dzięki Tobie zaczyna ufać ludziom i wierzyć, że są wśród nich także Ci, którzy potrafią Go pokochać i nigdy nie pozwolą skrzywdzić...

...i znów się poryczałam, ale nie ważne... DZIęKUJę CI MARZENKO W SWOIM IMIENIU, ALE TAKżE W IMIENIU LUZACZKA

Podróż była pewnie trochę męcząca, ale zniósł ją dzielnie , jakby psa nie było

Po drodzę wstąpiłam po swoją mamę. Gdy otworzyła drzwi od samochodu, Luzaczek ją obszczekał Moja mama spojrzała na mnie z konsternacją i zapytała, czy On czasem mnie nie pogryzie... Powiedziałam jej, że Marzenka o takiej możliwości wspominała, ale nie zdążyłam uprzedzić To było takie krótkie hau, hau, hau, mama Go pogłaskała i było ok.
Po przyjezdzie na podwórko Luzaczek nie chciał oczywiście wyjść z samochodu
No, ale po namowie jednak się zdecydował
Czuł się trochę niepewnie, ale ciekawość zwyciężała i zaczął biegać wąchając wszystko w koło
Co i raz tylko chował się za mnie, albo wchodził mi pomiędzy nogi
Ale strach nie przeszkadzał mu, żeby od razu bawić się piłeczką

Kolejny etap, to było wejście do domu. Miał obawy. Wołałam Go stojąc w domu, widział mnie, ale bał się wejść. Wróciłam po niego i, trochę niepewnie, ale razem weszliśmy. Powtórzyliśmy operację jeszcze ze dwa razy i już potem wpadał jak przeciąg

Wieczorkiem Luzaczek leżał na swoim posłanku (które zresztą dostał od Marzenki, żeby choć troszkę przypominało mu domek ).
Patrzył na mnie takimi oczami... Więc... Wiem, wiem, niedobrze, no, ale Go zawołałam do siebie na łóżko...
Jak bardzo niedobrze miałam zrozumieć dopiero potem, ale to za chwilę...

Spał koło mnie, z głową na kolanej bite parę godzin Miziałam go w tym czasie po uszku, po główce Spał tak słodko, że nie miałam sumienia Go budzić, mimo, że w zlewie czekało na mnie zmywanko

Nadszedł w końcu czas, że chciałam pościelić łóżko, no i wtedy się zaczęło...
Odniosłam wrażenie, że mam kompletnie głuchego psa... Zadne znaki werbalno-wizualne nie przynosiły żadnego rezultatu, żadne smaczki podsuwane pod pyszczek...
Wizja mojego spania w posłaniu Luzaczka stawała się coraz bardziej realna...
Pies był głuchy i patrzył w okno

W końcu, po ciężkich trudach się udało
Znalazłam patent, że gdziekolwiek chciałabym żeby poszedł, a nie chce iść, to przypinam mu smycz i zmienia zdanie Nie chodzi o to, że Go ciągnę, absolutnie, wystarczy, że przypnę smych i Go zawołam Może trochę dziwne, ale najważniejsze, że działa

Poszliśmy spać. W środku nocy obudziłam się jednak i co? Luzak spał obok...
Tak więc spędziłam noc z przystojnym blondynem w jednym łóżku, nawet chrapał jak facet

Rano wyszliśmy na podwórko. Było siusiu i wielka kupka
Potem była zabawa Znalazł pocięte wielkie kawały drewna i obgryzał je z kory Piłeczka też była cały czas w ruchu

Śniadanko też zjadł z apetytem Tylko ciągle Go muszę głaskać Sam wsadza mi głowę pod rękę i nie mam wyjścia Wczoraj pisząc smsa do Marzenki, to z dziesięć razy musiałam przerywać

A teraz jeśli chodzi o Kaję...
Kaja była w drugim pokoju, drzwi do niego cały czas były otwarte, jednak Luzak tam nie zaglądał. Leżał koło mnie na łóżku, a wtedy wyłoniła się z ciemności moja Księżniczka Zaczęła gadać po swojemu do mnie, a ja zapraszałam Ją, żeby do mnie przyszła. Opieszale, ale przyszła. Zaczęła się łasić, gadać, przytulać. Stanęła na mojej nodze, żeby zrobić ze mną noska-miłośka i wtedy... zobaczyła, że z drugiej strony leży Luzak... Napuszyła się i powoli zaczęła się wycofywać, choć myślę, że jak dla niej to i tak dużo, bo nie uciekała jak w ukropie Luzak nic sobie z tego nie robił, leżał spokojnie. Kaja obwąchała Go, Jego posłanie i pocichutku uciekała do "swojego" pokoju.
Potem było jeszcze jedno takie podejście

Rano przyniosłam Księżniczkę, trzymałam ją z jednej strony, a z drugiej przyszedł Książe No i było głaskanie na dwie ręce, żeby żadne nie czuło się poszkodowane

Kaja dalej ma dystans, boi się, raczej nie chce sama przychodzić do pokoju, w którym jestem razem z Luzakiem, no ale myślę, że wszystkim nam potrzeba jeszcze czasu

Generalnie, przyznam, że myślałam, że będzie gorzej... Luzaczek jest jeszcze trochę niepewny, ale już są postępy. Na początku, jak wychodziłam do innego pomieszczenia, to biegł za mną, teraz już nie, zostaje i dzielnie czeka

Normalnie je, siusia, kupka , bawi się, uśmiecha No i non stop domaga się pieszczot, a ja oczywiście mu ulegam

Na razie wszytsko więc jest na dobrej drodze , będę zdawała relacje na bieżąco, o ile tylko mój mobilny internet będzie ze mną współpracował

Pozdrawiamy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mamaczesia
DOM ADOPCYJNY



Dołączył: 30 Gru 2008
Posty: 719
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Katowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 14:53, 29 Wrz 2009    Temat postu:

Dominika! Uwielbiam czytać takie relacje z pierwszych dni – widać, że w głowie tylko Luzak i cały świat kręci się wokół tych czterech łap. Ale muszę Cię o czymś uprzedzić… TAK JUŻ BĘDZIE ZAWSZE :rotfl:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nowak(i)Lanka




Dołączył: 02 Paź 2007
Posty: 290
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Wto 21:28, 29 Wrz 2009    Temat postu:

domi.nika napisał:

Przy tej okazji, chciałabym SERDECZNIE, NAJMOCNIEJ jak potrafię, podziękować Marzence, że zrobiła z Luzaczka "ludzi"

DZIęKUJę CI MARZENKO W SWOIM IMIENIU, ALE TAKżE W IMIENIU LUZACZKA




Nie ma za co, to była sama przyjemność Smile A tak poważnie, gdybym miała jeszcze raz podjąć decyzję, czy wziąć Luzaka na tymczas, nie zawahałabym się ani chwili Smile
Luzak to superpies! Nie mogę się doczekać, kiedy Was odwiedzę...



A ja nadal mówię, że idę na spacer z psami, jedzenie chciałam nakładać do dwóch misek (Lanka nie miałaby nic przeciwko temu Smile ), kiedy trzasną drzwi na korytarzu czekam na poburkiwanie Luzaka, itp...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anita i Daisy
DOM ADOPCYJNY



Dołączył: 06 Kwi 2009
Posty: 249
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 7:13, 30 Wrz 2009    Temat postu:

Super, że tak szybciutko się klimatyzuje u Dominiki. Takie wiadomości to balsam dla skołatanych nerwów Marzenki ( tak po cichu, bardzo przeżywała jak on sie zachowa po ich rostaniu), a tu niespodzianka chłopak wyluzowany na mksa, przeszedł samego siebie Very Happy . Marzenko chylę czoła jak fantastycznie wyprowadziłaś go na ekstra psa. Widywałam go praktycznie co parę dni i widziałam jak psychicznie i fizycznie się zmienia, to wszystko Marzenki ciężka robota, bywały i chwile zwątpienia, ale nie poddała się. Śmiało można powiedzieć:powinnaś Marzenko być z siebie dumna!!!

Ostatnio zmieniony przez Anita i Daisy dnia Śro 7:14, 30 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Edyta Duszenko




Dołączył: 11 Lis 2007
Posty: 493
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: WROCŁAW

PostWysłany: Śro 8:52, 30 Wrz 2009    Temat postu:

...teraz to i ja się popłakałam, super wiadomości!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dominika&Luzak
DOM ADOPCYJNY



Dołączył: 24 Sie 2009
Posty: 50
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Warka i okolice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 13:24, 30 Wrz 2009    Temat postu:

Siedze właśnie na tarasie i walczę z internetem

Luzaczek bryka po podwórku, tylko co i raz przylatuje na mizianie

O nie, teraz wykopuje częściowo wystające ponad ziemie korzenie drzewa... No dobra, niech tam... To prawie jak relacja on line Wykopał korzeń, odgryzł i teraz się nim zajmuje

Muszę powiedzieć, że jestem pod wrażeniem Jego przemiany materii , dziś kupka była już 2 razy

Co jeszcze: dziś po raz pierwszy został sam... Na całe 10 minut... No, ale reakcja była taka, że szczekał przez cały czas w niebogłosy.
Postanowiłam wyjść na spacerek ze swoją Kają, bo dziewczyna cały czas zestresowana... Założyłam Jej szelki, wyszłyśmy, a Luzak za nami... Jednak wspólne wyjście nie było najlepszym pomysłem...
Luzaczek oczywiście cieszył się strasznie. Miałam jeszcze Kaję na rękach, a On skakał, uśmiechał się od ucha do ucha, brykał jak mały konik Chyba miał nadzieję, że Kaja będzie się z nim bawiła tak, jak Lanusia No cóż, to jednak nie ta bajka

Musiałam odprowadzić Luzaczka do domu, bo Kaja była w szoku, a ja z obrażeniami
Spacerowałyśmy trochę, a Luzi się skarżył... Trochę dlatego, że został sam, a trochę chyba z zazdrości o Kaję...
Zauważyłam, że jak sobie leży na swoim posłanku, to mogę wychodzić do innych pomieszczeń, ale jak szłam do pokoju, w którym była Ona, to chociaż nie wiem jak byłby zaspany, to w jednej chwili stawał obok mnie
Była też inna sytuacja, że głaskałam Kaję na łóżku i jak to zobaczył, to poderwał się z posłania i jednym susem wskoczył, zajmując miejsce Kaji...
Ach te "dzieci"

Ponadto, Luzaczek bardzo "pomaga" mi w grabieniu liści... Rozpędza się i hamuje z poślizgiem w świeżo zgrabionej kupce...

Właśnie teraz do mnie przyszedł i powiedział, że mam pozdrowić od Niego wszystkich Jego Wielbicieli, co niniejszym czynię

Pozdrawiamy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agata_Emi_Lili
FUNDACJA AUREA
FUNDACJA AUREA



Dołączył: 26 Wrz 2007
Posty: 13129
Przeczytał: 5 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 13:35, 30 Wrz 2009    Temat postu:

No to macie pierwszą rzecz do nauki: zostawanie w domu. Musicie zacząć stopniowo, najpierw w innym pokoju, na chwilkę, potem na dłużej, a potem spróbuj zostawiania w domu.
I pamiętaj, że nie możesz reagować na szczekanie i wracać, musisz poczekać na moment, kiedy Luzio się uspokoi.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nowak(i)Lanka




Dołączył: 02 Paź 2007
Posty: 290
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Śro 13:40, 30 Wrz 2009    Temat postu:

domi.nika napisał:

Co jeszcze: dziś po raz pierwszy został sam... Na całe 10 minut... No, ale reakcja była taka, że szczekał przez cały czas w niebogłosy.


Jestem mocno zaskoczona. U mnie zostawał w domu bez problemu, ani razu nie zdarzyło się, żeby szczeknął, czy pisnął. Czasem tylko stał i patrzył jak wychodzę, a najczęściej nawet się nie zainteresował. Kilka razy zdarzyło się, że został bez Lanki i też nie było problemu...

Być może jest jeszcze za wcześnie i Luzak boi się, że go opuścisz, ale warto już chyba zacząć pracować nad zostawianiem go w domu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dominika&Luzak
DOM ADOPCYJNY



Dołączył: 24 Sie 2009
Posty: 50
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Warka i okolice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 13:47, 30 Wrz 2009    Temat postu:

Z wychodzeniem do innych pomieszczeń, z wyjątkiem tego w którym jest Kaja... , to nie ma już problemu (bo najpierw chodził za mną krok w krok).

Dziś jednak po raz piewrwszy został sam w domu. Mi szczekanie nie przeszkadza, sąsiedzi też mieszkają dalej, więc nie ma problemu, no ale powinien się chłopak zachowywać i Kaji dodatkowo nie stresować, bo szczeknięcie to On ma:-)

Dziękuję za cenne wskazówki , będziemy sumiennie ćwiczyć zostawanie, najpierw na krótko, potem dłużej, w końcu nie da się uniknąć sytuacji, że zawsze będę z nim 24 godziny na dobę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jerzy Kora
DOM ADOPCYJNY



Dołączył: 18 Cze 2009
Posty: 1568
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Komorów k/Pruszkowa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 14:00, 30 Wrz 2009    Temat postu:

Cytat:
Być może jest jeszcze za wcześnie i Luzak boi się, że go opuścisz, ale warto już chyba zacząć pracować nad zostawianiem go w domu.


Myślę że to kwestia przyzwyczajenia się psa do pewnych rytuałów. W wtedy jest spokojny.

Jak ubieram się rano psy już czekają na spacer. I protestują jak wyjdę sam. Jak wychodzę za drugim razem i biorę torbę to wiedzą że idę do pracy. Wtedy nawet nie chce im się ruszyc z posłania.

Jak wychodzę bez uprzedzenia i nagle im znikam to mnie szukają. Jak pokazuję że wychodzę i nawet jak pies chce iść mówię "zostań" to pies wie że nie moze iść i idzie zająć się sobą.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mariola Kora
DOM ADOPCYJNY



Dołączył: 06 Kwi 2009
Posty: 822
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Komorów k/Pruszkowa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 14:48, 30 Wrz 2009    Temat postu:

Spokojnie staraj sie przyzwyczaić Kaję do Luzaczka i odwrotnie. Siadaj i miziaj ich razem, tak, żeby byli w zasiegu swojego wzroku.
W przypadku, gdy Kaja bedzie uciekać, przytrzymaj ją delikatnie, ale nic na siłę.
Pozwól obwąchac sie im nawzajem. Dawaj jedzenie w tym samym pomieszczeniu.
Po prostu pracuj na 2 ręce.
Bywa ciężko i są straszne nerwy, ale ten problem przerabialiśmy z yorkiem i Robinem, tak, jak kiedyś z naszymi psami i kotami.
One muszą się do siebie przyzwyczaić i trochę to potrwa, a Luzaczek po prostu jest zazdrosny, że zajmujesz się drugim zwierzęciem.
W przypadku, gdy adoptowaliśmy Korę, to wzięliśmy tydzień "macierzyńskiego" i nie zostawialiśmy jej przez pierwsze dni, dopiero później zostawała sama (z małymi psami)

Pozdrawiam


Ostatnio zmieniony przez Mariola Kora dnia Śro 14:52, 30 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dominika&Luzak
DOM ADOPCYJNY



Dołączył: 24 Sie 2009
Posty: 50
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Warka i okolice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 16:29, 01 Paź 2009    Temat postu:

Witam,

W sprawie zostawania Luzaczka - wszystko się wyjaśniło

Wczoraj wyszłam i zostawiłam Go 2 razy, po ok. 20 minut. Nie było żadnych problemów, żadnego szczekania.
Wnioskuję więc, że wczorajsze zachowanie było spowodowane wybitnym niezadowoleniem, że wyszłam z Kają...
Nie ma co ukrywać, zachowałam się niepoprawnie... Najpierw wyszłam z obojgiem, On się cieszył, zaraz Go odstawiłam do domu i poszłam tylko z Kają...
Wszystko sobie wyjaśniliśmy i obiecałam poprawę

Na prawdę staram się robić wszystko, żeby nie czuł się zazdrosny. To Kaja mogłaby być obrażona, bo podejrzewam, że poświęcam Jej jakieś 80% mniej czasu niż czasu niż wcześniej...
Luzak zawsze czuwa jak do niej idę i mnie "pilnuje". Wczoraj to nawet widząc, że idę w kierunku pokoju, w którym siedzi, to stanął w progu i właściwie tylko stał, tylko, że ja nie mogłam przejść... Jak próbowałam Go delikatnie przesunąć, to delikatnie stawiał opór
Do niej chodzę tylko kilka razy, na chwilę, z nim spędzam resztę czasu, raczej nie ma podstaw by czuć się "opuszczony". No, ale mam nadzieję, że w końcu zrozumie, że Kaja nie jest żadną Jego rywalką

Chłopak nie pozwala o sobie zapomnieć nawet na chwilę Na mizianie przychodzi standardowo , a jak mimo wszystko zaczyna się nudzić, to bierze sprawy w swoje łapy i przynosi mi pod nos wszystkie swoje zabawki

Dziś byliśmy na spacerku, poszliśmy nad wodę , a potem było suszenie i zabawy na podwórku Załączam fotki:

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nowak(i)Lanka




Dołączył: 02 Paź 2007
Posty: 290
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Czw 17:10, 01 Paź 2009    Temat postu:

Jestem ZACHWYCONA!!! Very Happy

Dominika, a jak sprawa kleszczy? nadal ich tak dużo? obłażą Luzaka?

PS. Preventica możesz już przyciąć Smile


Ostatnio zmieniony przez Nowak(i)Lanka dnia Czw 17:12, 01 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum forum robocze Fundacji AUREA Strona Główna -> W Psim Niebie Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 19, 20, 21 ... 24, 25, 26  Następny
Strona 20 z 26

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Programosy.
Regulamin