Forum forum robocze Fundacji AUREA Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Fundacyjne bumerangi :-(
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum forum robocze Fundacji AUREA Strona Główna -> Sprawy okołofundacyjne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Agata_Emi_Lili
FUNDACJA AUREA
FUNDACJA AUREA



Dołączył: 26 Wrz 2007
Posty: 13129
Przeczytał: 5 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 14:16, 23 Paź 2012    Temat postu: Fundacyjne bumerangi :-(

Kilka słów o "fundacyjnych bumerangach" (jak trafnie Dominika Astkowa nazwała Genoma, który wrócił pod opiekę fundacji po rocznym pobycie w domu adopcyjnym).


Chyba nie czytaliśmy ankiety kandydata do adopcji, w której przynajmniej raz nie pojawiłoby się sformułowanie „pies będzie członkiem rodziny”. Wszyscy tak piszą, mówią i zapewne czują. Na początku, bo potem już bywa różnie.

Kolejne psy wracają pod opiekę fundacji i znowu będą szukać „swojej rodziny”. Jak na goldeny przystało, zapewne po raz kolejny zaufają następnemu człowiekowi, znowu zaoferują bezinteresowne przywiązanie i wierność. Jednak zarówno dla nich, jak i dla nas, to kolejna niezrozumiała sytuacja. Crying or Very sad

Mamy świadomość, że obcujemy z wrażliwymi i oddanymi stworzeniami, w najlepszej wierze przekazujemy je pod opiekę starannie wybranych ludzi. A potem? Potem musimy im spojrzeć w oczy i powiedzieć … No właśnie, co powiedzieć? Że się nie udało? Że nie wyszło? Że ten człowiek nie wart był psiej przyjaźni? Że tekst o rodzinie był wyświechtanym frazesem?

Wracają z różnych powodów, czasem prawdziwych, częściej wymyślonych lub rozdmuchanych. Nikt nigdy nie powiedział "oddaję, bo mi się znudził" albo "oddaję, bo takiego psa nie chcę".
Nie mamy żalu, że wrócili Andzia, Nex, Saba czy Goldi – to były zdarzenia losowe, nie do przewidzenia i nie do ominięcia, w pewnym sensie sytuacje bez wyjścia. Tora i Bary były psami agresywnymi, nikogo nie można zmuszać, aby żył w lęku pod własnym dachem, to też rozumiemy. Niestety, jest jeszcze kilka innych imion, przy których zgrzytamy zębami. Nie będziemy ich wymieniać, nie o publiczne piętnowanie nam chodzi. Ale powiedzcie sami, co myśleć o człowieku, który oddaje psa po kilku dniach bo … pod nieobecność opiekuna, buszując w kabinie prysznicowej zalał łazienkę? Ręce opadają kiedy po półtorarocznym pobycie w nowej rodzinie (a jakże!) wraca pies z dziesięciokilogramową niedowagą, skrajnie znerwicowany.

Najczęstszym motywem zwrotu jest zmiana sytuacji życiowej opiekunów, różne wyjazdy, przeprowadzki, rozstania. I tu pojawia się pytanie, na które każdy oddający psa powinien sobie szczerze odpowiedzieć – oddajesz członka rodziny, bo zmieniasz adres albo partnera? W nowym mieście czy związku jest miejsce dla wersalki i fikusa, a dla psa nie ma? To jaki to członek rodziny? Nie wiemy o czym myślą tacy ludzie, kiedy biorą pod opiekę żywe stworzenie? Wiemy za to, co nam deklarują i obiecują – bezterminową troskę i odpowiedzialność za adoptowanego psa. Gdzie znika ta troska, kiedy pojawiają się pierwsze problemy? Kiedy przyjaciel i członek rodziny zamienia się w kłopot? Nie możemy oprzeć się wrażeniu, że łatwo jest zrezygnować z adoptowanego psa. Zbyt łatwo.

Dobrze, że psy wracają do fundacji, że nie tkwią w domach, w których są zbędne. Szkoda tylko, że po raz kolejny musiały doświadczyć czegoś, czego nie rozumieją. Smutne to wszystko Crying or Very sad . Całymi miesiącami przygotowujemy psy do adopcji. Bardzo dokładnie sprawdzamy kandydatów, zadajemy dziesiątki pytań, powtarzamy na każdym kroku, że pies to zobowiązanie na lata. Jednym słowem staramy się z całych sił, aby adopcja była ostatnią zmianą domu dla naszych podopiecznych. Przy najdrobniejszej wątpliwości odmawiamy adopcji, spotykając się często z bardzo przykrymi i krzywdzącymi komentarzami. I wszystko po to żeby się przekonać, że niektórzy ludzie okazali się jednak nie warci pokładanego w nich zaufania?
Zaczynamy źle reagować, kiedy ludzie mówią lub piszą, że pies jest członkiem rodziny. Jeśli naprawdę jest, nie trzeba tego podkreślać na każdym kroku.

Każdy powrót psa to porażka fundacji. Tym bardziej przykra, że z naszej winy znalazły się w takiej sytuacji: źle wybraliśmy opiekuna Crying or Very sad . Wiemy, że je zawiedliśmy. Bicie się w piersi nic nie zmieni. Możemy sobie powtarzać, że zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy, aby nie dopuścić do takiej sytuacji, ale co to psa obchodzi? Nasze wyrzuty sumienia nie wchłoną jego poczucia straty. Bardzo nam z tym źle i nie bardzo wiemy, co jeszcze możemy zrobić, aby oszczędzić psom powrotów i kolejnych zmian domów?

Ten post składa się głównie z pytań. Nie może jednak być inny, bo staramy się zrozumieć. I za nic w świecie nie możemy Crying or Very sad
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Justi&Gabi&Libra
DOM ADOPCYJNY



Dołączył: 13 Sie 2008
Posty: 512
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Bytom
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 14:55, 23 Paź 2012    Temat postu:

Agato, bo nie zrozumiemy Sad
Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji.... i wielu z nas pewnie też...
Jedno jest pewne nie powinniście się obwiniać... nie jesteście w stanie przejrzeć człowieka na wylot, nie czytacie w myślach, nie przewidujecie przyszłości... Pomyślcie w drugą stronę, ile za Wami udanych adopcji....ile psiaków jest szczęśliwych...
Winni to Ci nieodpowiedzialni, bezmyślni, bezuczuciowi ludzie, którzy od tak oddają psy bo już im się znudziło, bo to jednak nie to,bo....
Ehhhh.....
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gośka&Bella
DOM ADOPCYJNY



Dołączył: 19 Paź 2011
Posty: 2021
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:02, 23 Paź 2012    Temat postu:

Fundacja nie ma na etacie jasnowidzącej, a to chyba byłaby jedyna gwarancja podejmowania wyłącznie dobrych decyzji. Ja chylę czoła - jakość działania Fundacji, czyli ludzi, którzy ją tworzą, jest najwyższa. Ostatnio miałam kontakt z fundacją pomogającą psom innej rasy - znalazłam sunię na środku jezdni w centrum miasta, a ponieważ obszczekała ostro moją Belkę nie mogłam jej zatrzymać w domu i szukałam pomocy w tejże fundacji. Zaproponowali mi jedynie pomoc w poszukiwaniu właściciela i to wszystko. Nawet nie dawali nadziei na jakąkolwiek inną pomoc. Szczęśliwie znalazłam dom, w którym sunia mogła chwilowo czekać i szczęśliwie następnego dnia sama odszukalam właścicielkę psa, ale jestem pewna, że w przeciwnym razie borykałabym się ze znalezieniem dla niej domu stałego. Nie wyobrażam sobie takiego podejścia w Aurei.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gosia&Imka
DOM ADOPCYJNY



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 1249
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:46, 23 Paź 2012    Temat postu:

Agatko,
ja wiem, Ty nie po to pisałaś ten tekst, żebyśmy zaraz całe peany o pracy fundacji i pracy ludzi z fundacji pisali.....
Ale też nie możemy milczeć!!!!
Wszystko co robicie jest słuszne i róbcie to dalej.
"Każdy powrót psa to porażka fundacji. Tym bardziej przykra, że z naszej winy znalazły się w takiej sytuacji: źle wybraliśmy opiekuna
Tak to już się czasem dzieje, że ufamy nie tym co trzeba, takie życiowe ryzyko...

Dzielna bądź i czerp siłę z naszego całkowitego poparcia dla pracy Fundacji!!!!!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
nika78




Dołączył: 10 Wrz 2012
Posty: 83
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Morawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:39, 23 Paź 2012    Temat postu:

I ja uważam że robicie naprawdę dużo!! Więcej myślę że się nie da. Takie sytuacje mogą podcinac skrzydła, ale nie dajcie się!! Ludzie to pokretne istoty, czasami wierzą w to co mówią i piszą i dlatego są tak wiarygodni.
Nie sposób przejrzeć każdego.
Żal mi tych psiakow, ale to nie wasza wina, nie pozwólcie sobie na takie myśli, bo z poczuciem winy jeszcze nikt daleko nie zaszedł.
A takie wątki powinny być obowiązkowa lekturą dla kandydatów na ds.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aśka i Fibi




Dołączył: 22 Wrz 2011
Posty: 1099
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 23:30, 23 Paź 2012    Temat postu:

Zabiorę głos w tej sprawie, jako jedna z osób, które psa oddały z powrotem pod opiekę fundacji, przy okazji dziękując za to zdanie

"Nie mamy żalu, że wrócili Andzia, Nex, Saba czy Goldi – to były zdarzenia losowe, nie do przewidzenia i nie do ominięcia, w pewnym sensie sytuacje bez wyjścia."

Chcę powiedzieć, że doskonale rozumiem Twoje refleksje, bo sama też nigdy nie przestanę się zastanawiać, co mogłam zrobić lepiej, inaczej, żeby nie doszło do tego, do czego doszło i żeby Saba mogła u nas zostać. Nigdy też nie przestanę się zastanawiać, czy decyzja, którą ostatecznie podjęłam o oddaniu Saby była słuszna, czy nie, jak też mieć do siebie żalu, że może powinnam wątek Saby czytany milion razy przed wyborem przeczytać jeszcze milion pierwszy raz bez emocji, na chłodno i lepiej ocenić sytuację oraz przewidzieć, że to pewnie nie będzie dla niej najlepsze miejsce.

Odpowiedź na większość z tych pytań brzmi - "tak". Na pewno dało się zrobić coś lepiej, inaczej, bo zawsze się da tyle tylko, że nie zawsze wiadomo jak akurat wtedy, kiedy wiedzieć to trzeba. Decyzja ostatecznie prawdopodobnie była słuszna dla dobra psa, ale pewności co do tego też nie mam i mieć nigdy nie będę. Wybrać na pewno powinnam była inaczej i wybór ten powinien być poczyniony bardziej na chłodno, a mniej pod wpływem emocji.

W każdym razie zmierzam do tego, że bardzo dobrze wiem, jak to jest, kiedy chce się dobrze, naprawdę jak najlepiej dla niewinnej i bezbronnej istoty, za którą wzięło się odpowiedzialność, a mimo wszystko ostatecznie wychodzi na to, że się tę istotę zawiodło i przysporzyło jej dodatkowych cierpień, a przy okazji zawiodło też siebie. To wyjątkowo paskudne uczucie.

Z drugiej strony jednak jesteśmy tylko ludźmi i nie jesteśmy wszechwiedzący, nie ustrzeżemy się pewnych błędów, a przede wszystkim - tu odnoszę się już bezpośrednio do działalności Fundacji - nie jesteśmy w stanie nieomylnie oceniać innych ludzi.

Tak jak Pani Wioletta nie była w stanie przewidzieć co stanie się z Luisem i Marino, a wiem, że też ma do siebie o to niesłuszny żal, tak i Wy nie możecie zawsze bezbłędnie wybrać odpowiednich domów adopcyjnych dla psów.

Jedyne, co nam wszystkim pozostaje to wyciągać wnioski na przyszłość - Wy zapewne będziecie jeszcze bardziej ostrożni przy kolejnych adopcjach, a mnie nie pozostaje teraz nic innego, jak stworzyć najlepszy możliwy dom i najszczęśliwsze życie mojej małej 4,5 miesięcznej goldence Fibi, bazując także na tym, czego nauczyła mnie Saba i Wy, a jest to bardzo ważna lekcja, za którą i Fundacji i samej Sabince zawsze będę wdzięczna. I tak, jak już mówiłam, jeśli kiedykolwiek Sabie będzie potrzebna jakaś pomoc - wakacje, cokolwiek - możecie na nas liczyć, zrobimy co się tylko da.

A w kwestii tego, jak dobierać rodzinę dla psa, nasuwa mi się pewne zdanie, które usłyszałam od jednej z licznych "psich znajomych" kilka dni temu na spacerze z Fibulcem - "Pies to jest styl życia". I pomyślałam sobie, że to święta prawda - tak pies to jest odrębny styl życia, to bardzo znacząca zmiana w życiu, to wielkie przemeblowanie. Może warto poprosić wszystkich chętnych kandydatów, żeby rozważyli, czy faktycznie są gotowi swój styl życia zmienić? Nie, czy są gotowi karmić i wychodzić na spacery, ale czy są gotowi faktycznie przemeblować swoje życie.

Przepraszam za ten przydługi post, ale wcześniej nie wypowiadałam się w ogóle na forum w sprawie Saby, a myślę, że powinnam coś wszystkim wyjaśnić to z jednej strony, a z drugiej ten wątek wydaje się być odpowiednim miejscem (nie chciałabym zaśmiecać wątku Saby). Róbcie nadal swoje, robicie to dobrze!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gośka&Bella
DOM ADOPCYJNY



Dołączył: 19 Paź 2011
Posty: 2021
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 10:22, 24 Paź 2012    Temat postu:

Aśka i Fibi napisał:
"Pies to jest styl życia" .... Może warto poprosić wszystkich chętnych kandydatów, żeby rozważyli, czy faktycznie są gotowi swój styl życia zmienić? Nie, czy są gotowi karmić i wychodzić na spacery, ale czy są gotowi faktycznie przemeblować swoje życie.


Nigdy jeszcze niczego nie lajkowałam, ale muszę to napisać: I LIKE IT! To hasło należy chyba propagować, bo z pewnością wielu ludzi zupełnie tak nie czuje, a jednak decydują się na posiadanie - właśnie POSIADANIE psów. A pies to powinna być pasja, sposób na życie - wtedy nie ma wątpliwości, że jego szeroko rozumiane dobro jest priorytetem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Iza T.




Dołączył: 17 Lis 2011
Posty: 211
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Olkusz
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 15:32, 25 Paź 2012    Temat postu:

jestem w szoku tak to mogę określić, ponieważ nie wiem co musiałoby się stać jak moje życie musiałoby się zmienić abym oddała swojego psa.
Przytoczę taką rozmowę z moim mężem prowadzoną oczywiście w żartach. Rozmowa dotyczyła rozstania i wtedy i ja i on nie patrzyliśmy na nic tylko na to że ja wezmę psa a on twierdził że mi go nie odda...
Tofi jest członkiem rodziny ba czasami to mam wrażenie że jest moim psim dzieckiem:)
Nim pojawił się u Nas w domu odpowiadaliśmy sobie na setki pytań a co jak pójdę do pracy? a co jak zmieni się Nasze miejsce zamieszkania (bo nie wykluczamy wyprowadzki za granicę)? co jak pojawi się dziecko? i masę masę innych pytań i zawsze była odpowiedź pies zawsze będzie z nami bo nie ma takich sytuacji z których nie ma wyjścia...
Jak słyszę że kolejny pies wraca do Fundacji serce mi się kraje ale co zrobić tego się nie uniknie...
Agatko ktoś kiedyś powiedział nie da się bardziej chcieć niż jest to możliwe, ja wiem że Ty i reszta osób z Fundacji bardzo chce i to widać bo wiele psów znalazło szczęśliwe domy ale nie można się poddawać choć ręce czasem opadają.
Sytuację "bumerangów" przyrównałabym do przyjaciół nie zawsze wiemy czy osoba która uważa się za naszego przyjaciela faktycznie nim jest i tak jest z tymi psiakami nie zawsze wiemy czy dany dom będzie naprawdę dobrym domem.
Pewnie jak zwykle nie potrafiłam słowem pisanym przekazać tego co chciałam napisać ale może choć trochę jest to zrozumiałe: że Fundacja robi na prawdę wszystko co najlepsze dla psiaków ale często nie jesteśmy w stanie przewidzieć czynnika ludzkiego...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agata_Emi_Lili
FUNDACJA AUREA
FUNDACJA AUREA



Dołączył: 26 Wrz 2007
Posty: 13129
Przeczytał: 5 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 15:46, 25 Paź 2012    Temat postu:

To prawda, czynnik ludzki zawodzi najczęściej :-(. W tym przypadku to my, czyli ludzie w fundacji decydujący o adopcji :-(
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Iza T.




Dołączył: 17 Lis 2011
Posty: 211
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Olkusz
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 15:58, 25 Paź 2012    Temat postu:

Agata_Emi_Lili napisał:
To prawda, czynnik ludzki zawodzi najczęściej :-(. W tym przypadku to my, czyli ludzie w fundacji decydujący o adopcji :-(

Agata nie prawda Wy robicie wszystko ankiety wizyty rozmowy zawodzi czynnik ludzki po drugiej stronie czyli Ci co adoptują...
Nie wiem na ile zda to relacje i czy to w ogóle mądry pomysł ale ja bym zrobiła tak że Ci co chcą adoptować może najpierw niech się staną DT, żeby zobaczyli jak to jest upewnili się naocznie jakie jest życie z psem może wtedy ich decyzje były by bardziej przemyślane?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ola i Kort




Dołączył: 16 Sie 2012
Posty: 643
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: WARSZAWA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 14:05, 26 Paź 2012    Temat postu:

strasznie przykro jak czyta się te wpisy:( w całej rozciągłości jednak należy zgodzić się z przedmówcami- fundacja wykonuje kawał dobrej roboty, której efekty widzimy codziennie, wydaje mi się że niezależnie od tego jakie kroki podjęłaby fundacja i jak bardzo nie zaostrzyłaby kryteriów dla domów adopcyjnych , to takie sytuacje niestety mogą się zdarzać z przyczyn leżący po stronie tych domów- nie chcę w tym miejscu oceniać ważkości czy słuszności powodów dla których zwracają psy...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tamara Markizowa
DOM ADOPCYJNY



Dołączył: 10 Sty 2012
Posty: 492
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Radzymin/Łosie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 16:15, 26 Paź 2012    Temat postu:

Agata! W Twoim wpisie wyczuwa się zwątpienie a Fundacja Aurea powinna być przykładem dla innych Fundacji.Wy robicie wszystko w interesie zwierząt i tylko ich dobro jest Waszym celem.To,że czasami człowieka się nie rozszyfruje - też się zdarza nawet psychologom.
A ludzi oceniam 3 kategoriami:
Tych co nie lubią zwierząt
Tych,którzy je kochają
I tych,którzy myślą,że je lubią.
I Ci ostatni- swoimi chęciami posiadania psa nie do końca zdają sobie sprawę,że to żywa istota a nie nakręcana zabawka.Lnieje,ślini się,kicha,brudzi.Zdarza się ,że coś zniszczy,rozbije itd...
I tu pojawia się problem bo pieseczek staje się niepotrzebny.I tylko płakać nad tym.
placze Dobrze,że WY JESTEŚCIE
Powrót do góry
Zobacz profil autora
D&H&A




Dołączył: 04 Mar 2009
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:29, 28 Paź 2012    Temat postu:

Agata_Emi_Lili napisał:
To prawda, czynnik ludzki zawodzi najczęściej :-(. W tym przypadku to my, czyli ludzie w fundacji decydujący o adopcji :-(


Bardzo rzadko czytam to, co się dzieje na Aurei, staram się regularnie odwiedzać wątek Almy i Angusa, ale to z wiadomych względów.
Dziś natknęłam się na ten post.
Agata, pamietasz jak tworzył sie statut Aurei? Wielokrotne spotkania, opisywanie hipotetycznych sytuacji, żeby uniknąć błędów lub popełnić ich jak najmniej? Pamiętasz co powiedziałam? - nie da się opisać wszystkiego, zapobiec wszystkiemu, bo po prostu nie znamy wszystkich sytuacji, które moga się wydarzyć, nie jesteśmy jasnowidzami, nie znamy ludzkich zachowań psychiki, mierzymy ludzi naszą własną miara, a to jest cholernie zawodne (wielokrotnie się już o tym przekonałam).
Tak tez jest w przypadku adopcji. Fundacja i wszyscy zaangażowani ludzie mogą robić wszystko co w ich mocy, a i tak nie przewidzisz wszystkiego. Tak po prostu jest.
Nie masz sobie co zarzucać, ani pozostałe osoby działające w Aurei. Te psiaki, które wróciły pomogą Wam przemyślec cały proces, podjąć odpowiednie decyzje, ale i tak nie unikniecie takich sytuacji, tego się nie da uniknąć.
Za każdym takim razem jest i będzie przykro, będzie żal, zawód itp. ale te adopcje, które się powiodły będa Wam te małe niepowodzenia wynagradząły.

W opinii wielu osób, nawet tych nie związanych blisko z Aureą, jesteście właściwymi osobami na właściwych miejscach, robicie kawał, a może i więcej niz kawał dobrej roboty. Wiele osób poleca Fundację, bo uważają że jest warta polecenia.

I tak trzymajcie dalej.


PS. Nie wyobrażałam sobie nigdy, że MÓJ Hardi albo MÓJ Amon mogliby po rozwodzie odejść z byłym mężem... never ever...


Ostatnio zmieniony przez D&H&A dnia Nie 19:29, 28 Paź 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Emilkowa
GRUPA ORGANIZACYJNA



Dołączył: 09 Maj 2012
Posty: 333
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 2:26, 02 Lis 2012    Temat postu:

Bardzo rzadko wypowiadam się na forum fundacji(co nie znaczy, że nie śledzę go), natomiast na innym forum o Goldenach i owszem. Przed przyjęciem psa do domu zagłębiałam się w mnóstwo artykułów, opinii, książek i pytałam wiele osób jak to jest mieć psa.
Stałam przed trudnym wyborem co będzie jak z chłopakiem drogi nam się rozejdą (co może sie zdarzyć każdemu szczególnie w niesformalizowanym związku) , co jak będzie trzeba wyjechać za granicę (obecnie chłopak tam pracuje ) , co jak pójdę do pracy, co jak pies będzie miał problemy zdrowotne, wychowawcze itd. To nie była prosta decyzja, ale takie pytania i inne zadawałam sobie od kilku dobrych lat (5-6 ) dopiero teraz mogłam sobie na te wszystkie pytania odpowiedzieć w taki sposób, że wiedziałam , że co by się nie stało pies będzie zawsze mógł na mnie liczyć i pod most a pójdę z nim.

Niestety wielu ludziom wydaję sie, że wzięcie psa to super sprawa, same plusy zero minusów. Potem okazuję się, że Golden Retriever to jednak jest "głupi pies" bo nie rozumie,że siku robi sie na dworze, że teraz nie mogę z nim wyjść na dwór bo jestem zajęta czymś innym, że plamy z błota to niekoniecznie to co chciałabym mieć na ścianie, albo łóżku, że dzieci mogą z nim robić co chce, ale on z dziećmi niekoniecznie itd itd. przykładów milion.

Takie psy trafiają - jak maja szczęście do Was. Niestety czasem muszą być zabierane od "właścicieli". Wy robicie jak dla mnie kawał dobrej roboty, bo wybór tego jednego kandydata do adopcji nie jest na pewno łatwy... Niestety ludzie mają to do siebie, że potrafią nieźle grać i zachwyt nad zwierzakiem jest, ale czasem tylko chwilowy.. Tego się nie da wyłapać i nie miejcie do siebie żadnych pretensji, pretensje można mieć do ludzi. Jedno wiem na pewno Wasza praca, serce jakie wkładacie, by znaleźć dom i nie tylko dla tych kudłatych stworzeń jest ogromne i chylę czoła. Więc życzę wiary w siebie, w swoją pracę, wiary w to, że każde kudłate szczęście znajdzie ten dom, który będzie jego do końca dni - nawet jak droga do niego będzie bardzo kręta.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Domi_Astkowo_Marinowa
DOM ADOPCYJNY



Dołączył: 16 Sie 2012
Posty: 150
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:29, 26 Lut 2013    Temat postu:

Wcześniej nie zauważyłam tego wątku - jakoś mi umknął :/. Ale też pozwolę sobie wcisnąć swoje 3 gr.
Nie zmienimy tego, że niektórzy ludzie całe życie są i będą skrajnie nieodpowiedzialni. A dobrze się sprzedać, chcąc coś osiągnąć to nie taka trudna sprawa. Wtedy żaden z tych ludzi nie zadaje sobie tych dziesiątek pytań o to jak zareaguje, gdy pies nabroi, albo jak się okaże, że pies okazał się być bardziej obowiązkiem niż zabawką – wtedy istotne jest „ja chcę” i nic więcej się nie liczy. Oczywiście są takie sytuacje losowe, których nie da się uniknąć, i to jest zrozumiałe. Niezrozumiałe są sytuacje, w których wygoda właściciela bierze górę nad dobrem psa. Przez takich ludzi i ich działania stwierdzenie „pies jest członkiem rodziny” staje się tak naprawdę niewiele warte.
Absolutnie zgadzam się z Asią od Fibi, że pies to styl życia i podpisujemy się pod tym cała rodziną wszystkimi rękami i łapami. Ktoś, kto decyduje się na psa musi mieć świadomość, że pies to z jednej strony niesamowita frajda, ale z drugiej cała masa obowiązków i wyrzeczeń, o których osobom, które po raz pierwszy pomyślały o zaopiekowaniu się psem (czy jakimkolwiek innym zwierzęciem), w życiu się wcześniej nie śniło. A psa – jak już się na niego decydujemy – przyjmujemy z całym dobrodziejstwem inwentarza, z zaletami, wadami i ograniczeniami naszego trybu życia, jakie się z tym wiążą. I nie ma czegoś takiego, jak pies idealny i bezproblemowy. Owszem, może taki być jeśli go sobie wychowamy, a i to nie w 100%. Niestety wielu ludzi wciąż nie zdaje sobie z tego sprawy. Zgodzę się z Agatą, że to zawsze czynnik ludzki zawodzi. Nie zgodzę się natomiast, że to wina ludzi Fundacji, bo to oni podejmują decyzje o adopcji. To przede wszystkim wina tego potencjalnego opiekuna, który był tak zaślepiony własnymi potrzebami, że nie zada sobie trudu, żeby się zastanowić nad wszystkimi za i przeciw, jakie się wiążą z posiadaniem psa. Niestety nie da się przewidzieć zachowania potencjalnych opiekunów, i zdecydowanie w tym wypadku nie ma się za co winić. I jedyne co w takim wypadku można zrobić to pozostawić tych „psich miłośników” ich własnemu sumieniu i starać się szukać bardziej odpowiedzialnych opiekunów (co niewątpliwie robicie).
Codziennie mijam na ulicy różnych właścicieli psów i w wielu przypadkach z głębi serca wyrywają się bardzo niecenzuralne słowa na widok relacji właściciel-pies. I tylko własna kultura osobista powstrzymuje, żeby nie obrzucić ich tym, co nam się w głowie kołata. Ale tak jak ostatnio Agata mi napisała (pozwolę sobie bezczelnie przytoczyć, bo to ważne spostrzeżenie) – często nasze postrzeganie relacji psio-ludzkich jest diametralnie inne niż innych ludzi, którzy najczęściej w psie widzą wciąż tylko psa – stworzenie niższe w hierarchii wartości, które wystarczy nakarmić resztkami ze stołu i zamknąć w budzie, a nie istotę, która tak samo czuje, cierpi i potrzebuje uwagi i miłości. Na takich ludzi niestety nikt z nas nie ma wpływu. Jednak podobno złe uczynki wracają do ludzi i dlatego wierzę, że Ci, którzy krzywdzą zwierzęta kiedyś za to zapłacą. Właścicieli psów jest na świecie całe mnóstwo – ale tych, których naprawdę można nazwać psimi przyjaciółmi, którzy naprawdę je kochają i są gotowi naprawdę sporo dla nich poświęcić jest naprawdę garstka. I Wasza Fundacja właśnie do tej garstki należy. I ja na przykład bardzo cieszę się, ze jesteście – choćby dlatego, że dzięki Wam mam cudownego psa i sama też mam poczucie, że zrobiłam w życiu coś dobrego dla drugiego żywego stworzenia (nawet, mimo tego, że daleko nam w opiece nad Marianem do tego, co daliście mu w najbardziej kryzysowej sytuacji).
Na koniec jeszcze przytoczę pewną historię, po usłyszeniu której ręce mi opadły: pewna rodzina miała psa i dziecko. Pies był oczywiście „członkiem rodziny”, aż któregoś dnia pies ugryzł dziecko. Rodzina nie zadała sobie trudu, że by nad psem popracować i został oddany. Po czym rodzina po niedługim czasie znowu się zastanawia czy nie kupić sobie psa… To ja mam takie pytanie, a nawet dwa: skoro pies był członkiem rodziny i został oddany, bo popełnił błąd, to czy w przypadku kiedy mowa byłaby np. o rodzeństwie i jedno dziecko ugryzłoby drugie to też rodzina oddałaby to dziecko? I co będzie jak ten drugi pies też coś zbroi?
Kończąc mój słowotok: te kilka psich bumerangów to kropla w morzu tych wszystkich uśmiechniętych goldenich pychów, którym pomogliście. A przecież i one w końcu znalazły kochające domy Smile
Wszystkim goldeniarzom gratuluję cudownych towarzyszy, a tym którzy jeszcze nie nauczyli się ich doceniać - nie traćcie czasu, bo niestety szybko ucieka...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum forum robocze Fundacji AUREA Strona Główna -> Sprawy okołofundacyjne Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
Strona 1 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Programosy.
Regulamin