Forum forum robocze Fundacji AUREA Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Halter - lepszy niż kolczatka...?

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum forum robocze Fundacji AUREA Strona Główna -> O psach
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aśka Axelowa
FUNDACJA AUREA
FUNDACJA AUREA



Dołączył: 26 Wrz 2007
Posty: 3590
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Piła

PostWysłany: Śro 11:51, 09 Mar 2011    Temat postu: Halter - lepszy niż kolczatka...?

Polecam: [link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aśka i Fibi




Dołączył: 22 Wrz 2011
Posty: 1099
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 13:27, 16 Gru 2012    Temat postu:

Pozwolę sobie wkleić artykuł, bo już trudno go odnaleźć, a z czasem pewnie zniknie.

Lepszy niż kolczatka?

Często "złym" narzędziom szkoleniowym, takim jak kolczatki czy łańcuszki zaciskowe, przeciwstawia się "dobre" i "pozytywne" narzędzie, za jakie wiele osób uważa halter – dzięki niemu, niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki nasz pies przestaje ciągnąć i w końcu możemy nad nim zapanować. Pytanie tylko, czy aby na pewno jest to narzędzie pozytywne i nieszkodliwe?

Zjeść ciastko i mieć ciastko

Aby kontrolować nasze psy, często sięgamy po różnego rodzaju sprzęt. Ludzie wciąż tworzą nowe "patenty", które mają ułatwić wymuszenie określonego zachowania na naszych pupilach. Wymuszanie – jak to brzydko brzmi. Przecież nie lubimy stosować przemocy wobec naszych psów, a wiele osób potępia kolczatki czy inne, tego rodzaju obroże, jako niehumanitarne. Rzecz w tym, iż każdy kto kiedykolwiek zajmował się szkoleniem (czy – nazwijmy rzecz bardziej kompleksowo: wychowaniem) psa wie, że czasami nadchodzi taki moment, że bez mocniejszego argumentu ani rusz... i to argumentu niekoniecznie z dziedziny "metod pozytywnych". Z zasady łatwiej nam przychodzi użycie tego argumentu, gdy jesteśmy zdenerwowani, niestety – wówczas mętnie tłumaczymy sami sobie: szturchnąłem psa, bo byłem zdenerwowany, pociągnąłem za smycz, bo już miałem dość, kiedy ten tak okropnie mnie wlókł...

Przemyślni producenci rozmaitych psich gadżetów wymyślili więc sposób żeby zjeść ciastko i mieć ciastko – i tak oto na rynku pojawiły się rozmaite wersje tak zwanego kantara. Sprzęt tak naprawdę znany od dawna, jednak obecnie występuje w nowym, modnym wydaniu i, w zależności od produkującej firmy, pod rozmaitymi nazwami: halti, gentle leader, obroża uzdowa. Poszczególne modele różnią się drobiazgami, paseczkami, które w różnych miejscach na psiej głowie się zapina.

Gdyby spytać starego, doświadczonego tresera (takiego fachowca bardzo "starej daty"): do czego służy kantar? Odpowiedziałby, że do mechanicznego wymuszania na psie zajęcia określonej pozycji przy ludzkiej nodze. Ba! Ależ to bardzo niepoprawna politycznie odpowiedź. Ludzie bardzo, bardzo chcą być dobrzy dla swoich zwierząt. Czemuż nie dać im złudzenia tej dobroci?
Toteż nagle okazało się, iż kantarek jest absolutnie pozytywnym narzędziem, które w nieinwazyjny sposób powoduje, że pies nie ciągnie na smyczy. W dyskusjach na internetowych forach, w "realu" oraz w publikacjach zaczęto przeciwstawiać "złą" kolczatkę "dobremu" halterowi. W efekcie wzrosła sprzedaż tego urządzenia – masowo zaczęli kupować je właściciele, którzy wyznają ideologię "bez przemocy", a którzy mieli potężne kłopoty ze swoimi ciągnącymi na smyczach psami. Ideologia. Słowo to wcale nie brzmi dobrze w odniesieniu do szkolenia. Bowiem niekiedy wzburzenie w ideologicznym zapędzie może nas zanieść zbyt daleko: na przykład na drogę negowania faktów.

Kij w mrowisko

Przez pewien czas różowy obraz "dobrego" kantarka trwał i miał się dobrze. Każdy, kto ośmielał się skrytykować to narzędzie, z miejsca otrzymywał etykietkę "nienowoczesnego" czy "tradycyjnego" trenera, który uwielbia przemoc i dlatego nie może znieść, że oto pojawiło się łagodnie działające narzędzie, które ma wyprzeć z rynku wstrętne przedmioty działające "negatywnie”, czyli kolczatki, łańcuszki zaciskowe itp. Słynna – szkoląca najczęściej metodami pozytywnymi – trenerka Susanne Clothier przerwała nieco ową sielankę, pisząc artykuł "The problems with head halters". W artykule tym, oprócz wielu merytorycznych argumentów (tak "za", jak i "przeciw" użytkowaniu kantarów) umieściła też znamienne zdanie, które dobrze chyba oddaje panującą wówczas atmosferę: Uważam że halti, jak każdy szkoleniowy sprzęt, powinien być używany z najwyższą rozwagą. Pozostaje dla mnie tajemnicą, dlaczego czytelnicy tych słów reagują na nie często bardzo agresywnie i ze złością.

W szkoleniowym światku zawrzało. Coraz śmielej zaczęły się odzywać głosy krytykujące bezkrytyczne, masowe używanie halterów, zwłaszcza zaś ogłaszanie ich mianem "narzędzia pozytywnego". Amerykańscy szkoleniowcy, wieloletni praktycy, wskazali na bardzo silne działanie tego narzędzia. Jeden z nich stwierdził ozięble: Kantary to sprzęt dla zwierząt kopytnych, o innej budowie niż psy, co więcej, o zdecydowanie różnej od drapieżników psychice.

Jak działa halter?

Faktem jest, że dotąd żaden z bezkrytycznych zwolenników kantara jako miłego i nieszkodliwego gadżetu nie potrafił odpowiedzieć na proste pytanie: jeśli halter to zupełne nic, rzecz kompletnie dla psa obojętna i działająca bez presji – to jakim cudem wymusza na psie nieciągnięcie? Bo, że wymusza, to fakt – i nieraz zwierzak wlokący właściciela na zwykłej obroży, na zacisku, na kolczatce – w kantarze cudownym sposobem łagodnieje, smutnieje i nie próbuje za bardzo wychodzić do przodu.

Logiczny jest wniosek, że wobec tego narzędzie to musi mieć bardzo silne działanie, skoro nawet bardzo energiczne i silne psy spowalnia i powstrzymuje.

Czemu tak się dzieje? Ano, działają tu proste zasady fizyki i biologii, powodujące, że kantar powoduje wykręcenie psiej głowy i wymusza na zwierzęciu dość ostrożne poruszanie się. Przy próbie wyskoczenia do przodu pies dostaje tak silny bodziec, że czym prędzej powraca do wymuszonej pozycji.

No cóż, ktoś powie, w końcu do tego owo narzędzie służy. Owszem, ale należałoby się zastanowić, po pierwsze, czy jest to sprzęt nieszkodliwy – i czy aby na pewno humanitarny?

Zanim zdecydujemy się na to narzędzie, dobrze jest wiedzieć o kilku kwestiach.

A jednak nieprzyjemny i szkodliwy

Halti ma bardzo mocne działanie na kość nosową; dodatkowo, jego założenie na psią głowę oznacza bezustanne drażnienie pyska, zwłaszcza wibrysów przeznaczonych do odbioru bodźców z otoczenia.

Zaobserwowano u pewnej grupy psów, w której używano haltera, narastającą wrażliwość związaną z okolicą pyska i nozdrzy, przy czym u części przejawiało się to biernym unikaniem ludzkich rąk próbujących dotknąć tej okolicy, pozostałe zaś psy reagowały na taki gest agresją. Niekoniecznie w sytuacjach związanych z zakładaniem obroży uzdowej. Wyglądało to raczej jak stopniowa utrata zaufania do ludzkich rąk.

Obserwowałam niegdyś panią z sympatycznym, wesołym owczarkiem obowiązkowo przyodzianym w halter. Pies przez cały czas dawał sygnały silnego dyskomfortu, jaki odczuwał: pocierał głową o różne przedmioty, a nawet przypadkowych rozmówców naszej bohaterki, tarł pyskiem o ziemię. Jednak wiara w dobroczynne działanie tego narzędzia spowodowała u właścicielki zadziwiający przypadek ślepoty – na uwagę, że pies ewidentnie źle znosi kantarek, pani ze zdumieniem w głosie odparła: "ależ nic podobnego! On uwielbia halterek, bo on kojarzy mu się ze spacerem!" Przed zastosowaniem kantara warto więc zrobić sobie kilka lekcji z odczytywania emocji naszego własnego psa. Tak na wszelki wypadek...

Zdarzają się też, niestety, poważniejsze kłopoty. Odnotowuje się, na przykład, przypadki uszkodzenia części szyjnej kręgosłupa, wiążące się z sumującymi się mikrourazami, powodowanymi przez ciągłe naciskanie na nienaturalnie ustawione kręgi (energiczny pies w kantarze często ustawia głowę nieco pod kątem, lekko wykręconą na bok).

Istnieje też zasadniczy problem, który nazwałabym szwankującym porozumieniem: otóż narzędzie to pozbawia właściciela kontroli nad siłą i długością zadawanego psu nieprzyjemnego bodźca – a tak naprawdę jest to bardzo istotna kwestia. Owszem, wiele osób lepiej czuje się, gdy narzędzie "samo" załatwia za nich kwestię przykrości zadawanej psu, ale tak naprawdę z prawidłowym szkoleniem ma takie działanie mało wspólnego. Dodajmy, że skoro nie panujemy nad przykrościami, to i z łagodzeniem ich skutków będziemy mieć problemy – a to podstawa owocnego porozumienia z psem.

Nie uczy, lecz wymusza

Oczywistą jest sprawą iż na kantarze niczego psa nie nauczymy, pozostaje on tylko "wymuszaczem" określonego zachowania. A jednak całkiem sporo osób wierzy święcie, że halti to bardzo dobre urządzenie do "naturalnej" nauki psa. Zetknęłam się z dość karkołomnymi twierdzeniami, jakoby działanie kantara na psi pysk było analogiczne z zachowaniem "matki karcącej szczenię". Osoby, które o tym opowiadają muszą mieć dość dziwne pojęcie o psach, jako swego rodzaju automatach nie kojarzących sytuacji czy wydarzeń, działających na najprostszym systemie warunkowania. Nie jest tak dobrze – aż tak proste w działaniu te nasze czworonogi nie są. Zresztą, nawet gdyby przyjąć tak absurdalną teorię, to lekką przesadą wydaje się trzymanie za pysk psa przez cały czas spaceru. Mamusia – okrutnica? Nie wspomnę już o fakcie, że stosunki w stadzie psów są naprawdę daleko bardziej skomplikowane, niż się je czasem przedstawia – i stosunek dorosłych osobników do szczeniąt nie polega bynajmniej na bezustannym łapaniu tych ostatnich za twarzyczki i wymuszaniu uległości.

Bezmyślnie używane

Niezwykle często obserwuję też fatalnie dopasowane kantary; właściciele wędrują ze zgnębionym psem, któremu pasek gentle leadera włazi na oczy i jakoś tego w ogóle nie zauważają!
Dość niemądrym pomysłem jest też używanie kantara jako niby-kagańca. Pies, który zechce kogoś ugryźć – ugryzie bez problemu. Pies nieagresywny, który ma mieć jedynie zapewnione "alibi" przy pomocy tych pasków na pysku, jest niepotrzebnie męczony ich zakładaniem. Zdecydowanie lepiej jest poszukać dobrego i dobrze dopasowanego wygodnego kagańca – może tzw. fizjologicznego? Takiego, w którym pies może swobodnie na całą szerokość otworzyć pysk? – zamiast eksperymentować z kantarem jako jego zamiennikiem.

Halti nie najlepiej sprawdza się też jako kiełzno dla psów naprawdę agresywnych. Zwłaszcza, że bardzo zawzięte osobniki, wbrew twierdzeniom producentów, potrafią się z niego wyswobodzić. Są też psy, które wolą się narazić na gwałtowne uszkodzenie karku, niż przestać ciągnąć lub się wyrywać. Ten fakt też warto wziąć pod uwagę.
Przy okazji warto wrzucić też kamyczek do ogródka samych właścicieli. Niekiedy sami powodujemy ryzyko urazu, nie mogąc się opanować przed... szarpaniem psa na kantarze. Akurat to bardzo mocno działające narzędzie wymaga ogromnego wyczucia i dużej precyzji oraz „miękkiej ręki”. Część właścicieli albo o tym nie wie, albo – w emocjach – zupełnie o tym zapomina. Przy takim postępowaniu uraz kręgosłupa – i to poważny – to tylko kwestia czasu.

Podsumujmy:
- Kantar to narzędzie do mechanicznego wymuszenia odpowiedniej pozycji. Nie jest to sprzęt, przy pomocy którego możemy psa czegoś nauczyć.
- Na pewno nie należy przedłużać okresu noszenia go przez psa – i raczej powinno się to ograniczać do bardzo szczególnych przypadków, gdy np. dysproporcja masy i temperamentu psa i człowieka jest ogromna, nie ma nadziei na zmianę wzajemnych relacji, no a psa jakoś na spacer wyprowadzać trzeba.

Susanne Clothier w swoim artykule napisała bardzo mądre zdanie, o którym często zdajemy się zapominać: Halter czy jakiekolwiek inne narzędzie nie zastąpi mocnej, opartej na poszanowaniu więzi jaką trzeba wytworzyć pomiędzy psem a jego przewodnikiem. Ciągnięcie na smyczy to symptom realnego problemu psychicznego, który trzeba rozwiązać. To właściwie ustawienie relacji z psem, a nie zastosowany sprzęt, pozwoli osiągnąć taki poziom porozumienia, żeby pies z własnej woli zaczął z nami współpracować.

Paulina Łukaszewska


Ostatnio zmieniony przez Aśka i Fibi dnia Nie 13:27, 16 Gru 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum forum robocze Fundacji AUREA Strona Główna -> O psach Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Programosy.
Regulamin