Forum forum robocze Fundacji AUREA Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

WERA i NESTOR mają już dom
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 8, 9, 10 ... 18, 19, 20  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum forum robocze Fundacji AUREA Strona Główna -> Adoptowane
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aśka i Fibi




Dołączył: 22 Wrz 2011
Posty: 1099
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 16:25, 03 Sty 2015    Temat postu:

A na lince jej nie puszczacie? Spróbujcie. Pies się wybiega, a wy się przekonacie, czy można jej zaufać. I przy okazji można poćwiczyć przywołanie bo na smyczy trudno
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agata_Emi_Lili
FUNDACJA AUREA
FUNDACJA AUREA



Dołączył: 26 Wrz 2007
Posty: 13129
Przeczytał: 11 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 16:53, 03 Sty 2015    Temat postu:

Tak jak pisze Asia, linka to dobry sposób na kontrolowaną naukę przywołania przy sporej swobodzie dla psa.
Ja jeszcze polecam Wam lekturę ksiązki Jacka Gałuszki "Aria ! Do mnie !" Cała książka jest o tym, jak nauczyć psa skutecznego przywołania, jest też nauka przywołania awaryjnego, a wszystko to napisane bardzo przystępnie.
Gdybyscie chcieli się wybrać na szkolenie albo porady do szkoleniowca, to dajcie znać, podpowiemy Wam do kogo warto iść i kto daje zniżki adoptowanym od nas psom 😄


Ostatnio zmieniony przez Agata_Emi_Lili dnia Sob 16:54, 03 Sty 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ewa i Azja
DOM ADOPCYJNY



Dołączył: 13 Wrz 2014
Posty: 556
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Wilga
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 17:50, 03 Sty 2015    Temat postu:

Pozdrawiamy serdecznie również. Mój poprzedni golden, Major, był bardzo posłuszny i nigdy niczego nie brał do pyska, co nie było mu podane. Do czasu akcji szczepienia lisów. Znalazł w lesie kosteczkę, której nie był w stanie się oprzeć. Zanim dobiegłam do niego, zdążył połknąć. Spanikowana zadzwoniłam do jego lekarki, ale ona mnie uspokoiła, że nic mu nie będzie. Po prostu się doszczepił. Lis waży nie więcej niż 5 kg, a kostki są obliczone na jeszcze mniejszą wagę zwierzęcia. Duży golden musiałby zjeść ponad 10 takich kostek, żeby mogło mu zaszkodzić Laughing
A swoją drogą szkolenie na pewno nie zaszkodzi. Mało tego, obie możecie się przy takiej okazji wiele nauczyć i mieć dużo frajdy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alicja i Wera
DOM ADOPCYJNY



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 261
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Poznań
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 18:33, 03 Sty 2015    Temat postu:

Dziękuję za wpisy. Linka, linką, ale nie w tym rzecz. Używamy 8-metrowej flexi, która jest od linki poręczniejsza. Jak pisałam Wera przychodzi na zawołanie. Problem jest raczej w tym, że do końca nie ufam jej gdy jest podekscytowana. Jak czytałam inne wpisy, goldeny chętnie gonią różną zwierzynę
I tego się obawiam. Od syna dostałam książkę: „Zapomniany język psów” Jana Fennella, ale chętnie sięgnę też po polecaną lekturę. Skorzystam też pewnie z pomocy poleconego szkoleniowca.
Ewo, czy Twój Major znał sztuczkę niezbierania żarcia sam z siebie, czy go tego nauczyłaś? Weras w domu nie je niczego z podłogi, nie pozwalam jej na to od samego początku. Na dworze nie jestem w stanie wszystkiego szybciej od niej zauważyć. Wiem, że wcześniej chadzała samopas po wsi i z pewnością pożerała różne znaleziska. Weterynarz podpowiadał mi, że jak w domu będzie miała zawsze pełną miskę to z czasem oduczy się szukać pożywienia na zewnątrz. Jak dotąd pełna miska jest – do czasu aż Weras pochłonie jej zawartość. Smaczki są pod ręką i może nawet w nadmiarze.
A Weras i tak chętnie połyka różności na zewnątrz. Uspokoiłaś mnie w kwestii szczepionki. Ale na dworze można znaleźć pewnie i inne gorsze rzeczy. Ludzie są różni. Nasłuchałam się o trutkach, a i o smaczkach z gwoździami…
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agata_Emi_Lili
FUNDACJA AUREA
FUNDACJA AUREA



Dołączył: 26 Wrz 2007
Posty: 13129
Przeczytał: 11 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:49, 03 Sty 2015    Temat postu:

Alicja i Wera napisał:
Linka, linką, ale nie w tym rzecz. Używamy 8-metrowej flexi, która jest od linki poręczniejsza.

Alu, stosując linkę nie trzymasz jej w rękach tylko pozwalasz swobodnie "ciągnąć się" za psem po ziemi. Linka jest o tyle dobra, że pies ma kilkanaście metrów swobody, a Ty możesz ją w każdej chwili przydepnąć i w ten sposób zatrzymać psa oddalonego od Ciebie o długość linki.

Alicja i Wera napisał:
Od syna dostałam książkę: „Zapomniany język psów” Jana Fennella, ale chętnie sięgnę też po polecaną lekturę.

Jan Fennel jest zwolenniczką przestarzałej już i odesłanej do lamusa teorii dominacji i wychowywania psów tzw. twardą ręką i metodami nie do końca pozytywnymi. Jak nie musisz, to nie czytaj albo przeczytaj, ale tylko dla poszerzenia światopoglądu, a nie do stosowania rad w praktyce. Delikatnym psychicznie psom można wyrządzić krzywdę traktując je zgodnie z niektórymi poradami Pani Fennel :-(. Są inni autorzy, bardziej świadomi i pozytywni. Tutaj polecamy kilkanaście fajnych pozycji:
http://www.fundacjagoldenom.fora.pl/o-psach,24/polecane-ksiazki,158.html

Alicja i Wera napisał:
Ale na dworze można znaleźć pewnie i inne gorsze rzeczy. Ludzie są różni. Nasłuchałam się o trutkach, a i o smaczkach z gwoździami…

Generalnie goldeny nawet te najedzone, pokuszą się o zjedzenie smakowitego znaleziska. Jest bardzo niewiele psów, które pogardzą same z siebie.
Na ile możemy, to pilnujmy i przede wszystkim nauczmy niepodejmowania jedzenia z ziemi. Tutaj o tym pisaliśmy i radziliśmy, jak spróbować to zrobić:
http://www.fundacjagoldenom.fora.pl/o-psach,24/nauka-niewyzerania-na-spacerach-wazne-informacje,3479.html
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pasiasta Alicja
GRUPA ORGANIZACYJNA



Dołączył: 13 Gru 2007
Posty: 3019
Przeczytał: 3 tematy

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Bielsko-Biała
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:35, 03 Sty 2015    Temat postu:

Jak już Agata wytłumaczyła - linka ma się wlec luzem za psem po ziemi. Jest na tyle długa, ze możesz zastopować psa przydeptując jej koniec. Pies nie ucieknie i ma jednocześnie poczucie swobody. A Ty poczucie bezpieczeństwa. Daaawno, daaaawno temu próbowałam Pasia prowadzić na lince Weedman. Jest to zdecydowanie niewykonalne.Wink


I Alicjo droga, imienniczko ma - Fennel nie czytaj najlepiej, szkoda czasu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gośka&Bella
DOM ADOPCYJNY



Dołączył: 19 Paź 2011
Posty: 2021
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 23:27, 03 Sty 2015    Temat postu:

Hmmmm... zawsze pełna miska? To chyba z kotem się wetowi pomyliło.... Z goldenem to już zupełnie niewykonalne - tak jak piszesz, zje szybciej, niż Ty uzupełnisz Wink Belka w domu jest aniołem - potrafi zostać w sypialni na łóżku, tuż obok szafki nocnej z moim śniadaniem, a ja spokojnie wracam do kuchni po herbatę. Na spacerze bez przerwy ją obserwuję, już rozpozanaję, gdy coś wywęszy i szuka tego, a i tak zdarza się, że nie zdążę krzyknąć FE.... Widać bufet trawnikowy ma dodatkowe walory Evil or Very Mad
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aśka i Fibi




Dołączył: 22 Wrz 2011
Posty: 1099
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 23:34, 03 Sty 2015    Temat postu:

Ano ma walory, ma Confused W sumie słyszałam tylko o jednym goldenie, który nie zjada sam z siebie na spacerach ale to wyjątkowy wyjątek. Większość niestety tylko szuka - jedno z ulubionych spacerowych zajęć goldena - szukanie żarcia, niestety Evil or Very Mad

Że przestanie sama z siebie można zapomnieć. Choćby pękała z przejedzenia to nie pomoże. Trzeba oduczać ale też trzeba sobie zdać sprawę, że to nie potrwa ani dzień ani tydzień i nie będzie łatwe. I dlatego nie czekałabym ze spuszczeniem psa ze smyczy aż się nauczy niczego na spacerze nie brać do pychola bo to może potrwać.

Warto natomiast samemu rozglądać się bacznie, obserwować, czy nie jest gdzieś coś nawyrzucane i reagować szybciej niż pies. I starać się omijać miejsca, które ludzie traktują jak prywatne wysypisko...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ewa i Azja
DOM ADOPCYJNY



Dołączył: 13 Wrz 2014
Posty: 556
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Wilga
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 2:50, 04 Sty 2015    Temat postu:

Wyszkolić Majora i uzyskać od niego pożądane zachowania było bardzo łatwo. Po pierwsze: on był wpatrzony w swojego człowieka (najpierw to był mój syn, potem dopiero ja) i starał się robić wszystko, żeby go zadowolić. A po drugie to była piłeczka, na punkcie której miał absolutnego hopla. Wystarczyło mu ją pokazać, żeby rzucił wszystko, nawet suczkę z cieczką. Od Azji nie umiem wyegzekwować absolutnie nic. Przynajmniej na razie. Poza hasłem spacerek, na który cieszy się nieprzytomnie, nie widzę, żeby cokolwiek innego sprawiało jej radość. Ostatnio doszły nam smaczki, które pochłania łapczywie, ale wyłącznie jako nagrodę za to, że w ogóle istnieje. Mogę jej pokazywać parówkę i nęcić, żeby zeszła z łóżka albo usiadła przed założeniem obroży i nie ma takiej opcji, żeby wykonała polecenie. Jest tak obrażona, że czegoś od niej wymagam, że wcale nie chce w takich sytuacjach żadnych smaków.
Myślę, że to jest kwestia zaufania. Ona już mnie bardzo lubi, ale do końca nie jest mnie pewna. Ja też jeszcze jej na tyle nie znam, żebym potrafiła odczytać wszystkie sygnały, jakie mi wysyła. To jest praca na wiele miesięcy, a może nawet lat, żeby odkryć prawdziwą naturę takiego pokrzywdzonego psa.
Nie wiem czy mimo dużej odległości od cywilizacji (60 km do najbliższej psiej szkoły) nie skuszę się wiosną na jakieś szkolenie z Azją. My działamy intuicyjnie i osiągnięcie pożądanych zachowań naszych psów trwa strasznie długo. Behawiorysta i treser mają inne podejście i potrafią podsunąć bardzo proste i skuteczne rozwiązania, które ułatwią życie nie tylko nam, ale i psom.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alicja i Wera
DOM ADOPCYJNY



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 261
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Poznań
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 16:09, 04 Sty 2015    Temat postu:

Dziękuję za opinie rady i wskazówki, z których skorzystam. Jak już wspominałam w domu Weras nic z podłogi nie je, a z ręki zjada po komendzie proszę. Na początku podczas próby odebrania jej konga warknęła na mnie i to był tylko ten jeden mały incydencik. Po paru próbach wymianki oddaje konga z wartością smaczków bez problemu. Pierwsze kroki szkolenia dotyczącego obrony zasobów czy żarcia za nami. Duży w tym udział miała Viki, za co jej jeszcze raz chciałabym podziękować. Teraz przejdziemy do szkolenia na spacerkach. No, może poczekamy na bezdeszczową pogodę. Jeśli chodzi o przywołania. Pisałam, że Werka na nie reaguje pozytywnie. Przychodzi na zawołanie. Zatrzymuje się sama podczas spaceru gdy ja się zatrzymuje i po chwili podbiega do mnie. Obawiam, się tylko tego, że może w ekscytacji, czy pogoni za jakimś ptakiem czy innym zwierzątkiem na moje wołanie nie reagować. Mieszkamy na skraju miasta. Prawie. W okolicy są lasy i łąki, a więc i lisy i zające i wiewiórki i inne, które nad ranem i wieczorem podchodzą pod domy. W zeszłym roku z balkonu obserwowałam żerującą w śmietnikach rodzinę dzików. Ewa opisywała jak goniła Azję. Goldeny to psy tropiące, więc pogoń za zwierzyną mają w genach. Dlatego zastanawiam się nad pomocą specjalisty.
Co do polecanych książek. Informacji nigdy za wiele. Czytałam wiele artykułów i postów internetowych kilka lat temu, gdy borykałam się z problemami Kluski. Skupiałam się jednak wtedy na innych przypadłościach. Chętnie więc teraz odświeżę teoretyczną wiedzę. Jestem zwolenniczką szkolenia poprzez zabawę. Nigdy nie budziła mojej sympatii metoda łamania psiej psychiki. Książkę Jan Fennell otrzymałam od syna w prezencie. Jest polecana przez Związek Kynologiczny. Przeczytam ją więc dla poszerzenia światopoglądu – jak napisała Agata.
Werka jest bardzo podatna na szkolenie. Nie chciałabym zmarnować jej „talentu”. Jednak szkolenie zawsze wymaga też cierpliwości. Tak jak Ewo napisałaś:
„Behawiorysta i treser mają inne podejście i potrafią podsunąć bardzo proste i skuteczne rozwiązania, które ułatwią życie nie tylko nam, ale i psom.”
dlatego też pewnie się na to rozwiązanie zdecyduję. Chociaż w porównaniu do Twojej Azji, Werka jest bezproblemowa. Mam świadomość, że wygrałam los na loterii, czy też wybrałam pieska o nieskomplikowanej przeszłości. Trzymam kciuki za Azję i podziwiam Twoją determinację.

Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vika




Dołączył: 22 Lip 2014
Posty: 61
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 17:59, 12 Sty 2015    Temat postu:

Wszystkiego najlepszego w Nowym roku!!!(ale ja mam refleks Wink )
Alu, ja myśle że możesz Werke spróbować puścić na lince,u mnie też czasem głuchła ale nie oddalała sie baardzo daleko,czasem znikała za zakrętem i....albo wracała,albo cos namiętnie wąchała pod krzaczkiem(lub pożerała niestety..:/) Napewno na początek zdala od ulic i samochodów(czy nadal jest tak że na droge i samochody nie zwraca uwagi?)
Ze szkoleniem to zawsze dobry pomysł,Weras jest dziewczynką bardzo pojętną więc wiele moze wynieść a i Ty napewno teżSmile
wytarmosić od nas piękność Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alicja i Wera
DOM ADOPCYJNY



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 261
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Poznań
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 15:47, 17 Sty 2015    Temat postu:

Vika - wytarmoszona „Lambadka” dziękuje Ci razem z nami za życzenia. Very Happy
Weras na samochody nie zwraca raczej uwagi. Gorzej jeszcze z pociągami. Ćwiczyłyśmy więc przechodzenie przez przejazd kolejowy w pobliżu samochodów. Krótko przy mnie. Są postępy moją kieszeń i jeśli do niej nie sięgam, sama pycholem mnie w nią trąca domagając się nagrody. Zadziwiła nawet syna, gdy sama bez jego wskazówek zaczęła iść przy jego nodze. Niestety Gerard nie miał smaczków, więc został obszczekany. Teraz więc i on nosi kostki mięsne na spacerki. Są wiec postępy. Przyznaję, że sprawia mi to ogromną satysfakcję i czasem pękam z dumy wracając z „udanego” spacerku. Jak pisałam, są krzaki, w których chowają się jakieś żaby czy inne ropuchy. Widziałam coś skaczącgo. Ciekawe, czy Weras mogłaby je zjeść. Koleżanki pies został sparaliżowany po kontakcie z ropuchą… Weras wyrywa się do nich strasznie. Także i nad tym udaje mi się panować. Ale, przyznaję, że cały czas muszę mieć oczy szeroko otwarte i uprzedzać Weraska, aby odpowiednio wcześnie ją stonować lub odwrócić uwagę. Nauczyłam się szybciej reagować niż ona.
Niestety dzisiaj i jutro z Werką na spacer wychodzi Mariusz. A to oznacza, że od poniedziałku będę musiała zaczynać nasze ćwiczenia od nowa… sciana
Dzisiaj, Mariusz przyznał, że puścił na chwilę Weraska luzem. Weras nabrał już kondycji więc spacerki są coraz dłuższe. Mariusz znalazł za campusem otwarte pole, na którym jak mówił: ćwiczył przywołanie. Ponoć wszystko było OK. Weras wyhasała się mocno i sama zaczęła kierować się w stronę domu.
Zakupiłam książki Gałuszki i Corena. Częściowo zostały przeczytane. I przyznaję są pomocne.

WOLNOŚĆ!!!


... wolność męczy...


po spacerze

Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alicja i Wera
DOM ADOPCYJNY



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 261
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Poznań
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 14:40, 24 Sty 2015    Temat postu:

dzisiejszy spacerek

pełnia szczęścia

Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ewa i Azja
DOM ADOPCYJNY



Dołączył: 13 Wrz 2014
Posty: 556
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Wilga
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 15:26, 24 Sty 2015    Temat postu:

Super! Pamiętam tę radość, jak Azja pierwszy raz tak goniła, z rozwianym włosem i z uszami falującymi w dzikim pędzie. A jeszcze lepiej pamiętam strach, bo nagle sobie uświadomiłam, że ona może nigdy nie zatrzymać się, a ja przecież nie mam szans jej dogonić. Ale opłacało się! Zawołana od razu przybiegła i to rozpoczęło nowy rozdział w naszym wspólnym życiu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alicja i Wera
DOM ADOPCYJNY



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 261
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Poznań
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:42, 30 Sty 2015    Temat postu:

W środę zafundowałam Werce psi salon piękności. Planowałam tę wizytę na wiosnę, ale
ilość liniejącej sierści i krzaczaste kudły na łapkach skłoniły mnie do wcześniejszej wizyty.
Zostawiłam ją na półtorej godzinki. Bardzo niechętnie. Ale taki był wymóg.
Czekałam pod telefonem, a salon mamy na osiedlu, blisko. Denerwowałam się bardzo.
Zastanowiło mnie czy może to ja mam lęk separacyjny? Laughing Laughing Laughing
W końcu telefon. Kejter do odbioru. Biegiem…
No, i nie ma mojego psa…, stanęłam jak wryta z rozdziawioną kalafą i pytam czy to moja Werka.
Lambadka ją zdradziła. Powitanie jakiego dawno nie zaznałam.
Nie mogłam wyjść z zachwytu jaka jest śliczna i pachnąca.
Właścicielka pochwaliła Werkę za zachowanie podczas zabiegów, ale i wspomniała, że jest wyjątkowym łasuchem.
Po wyjściu z salonu Weras była bardzo podekscytowana. Już dawno się tak nie zachowywała.
W podskokach gnała jak sarna do domu. W biegu tylko szybkie siku. Tak jakby obawiała się czy dom jeszcze na nią czeka… Pewnie trochę stresu przeżyła. Ale w domu po chwili już poszła spać.




... znowu robisz mi zdjęcie?!





Pozdrawiamy z Werką Forumowiczów
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum forum robocze Fundacji AUREA Strona Główna -> Adoptowane Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 8, 9, 10 ... 18, 19, 20  Następny
Strona 9 z 20

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Programosy.
Regulamin